Chalidow przegrał ostatnie dwie walki. W obu lepszy okazał się Tomasz Narkun. 1 grudnia 2018 roku, po drugim pojedynku z mistrzem KSW w wadze półciężkiej, Chalidow ogłosił zakończenie kariery. Wielu fanów nie mogło zaakceptować tego, że wielki mistrz odchodzi jako pokonany. Dlatego namawiali na powrót, a zawodnik ich posłuchał. - Tak, dostałem od nich bardzo dużo wiadomości. Pisali, że tęsknią, żebym w ten sposób nie kończył kariery. Że chcą oglądać moje walki. To było bardzo miłe. Tych wiadomości były tysiące - mówił Chalidow w rozmowie ze sport.pl Przez rok nie próżnował. Cały czas trenował, więc o jego formę można być spokojnym. Spotkała go też nieprzyjemna rzecz. 11 czerwca został aresztowany przez antyterrorystów. Postawiono mu zarzuty dotyczące paserstwa samochodów i napaści na policjantów. Noc spędził w areszcie. - Weszli i rzucili te swoje granaty. To wszystko było tak nierealne w tym czasie. Byłem w szoku. Widziałem wojnę i te petardy, które rzucali, nie robiły na mnie wrażenia, ale nie spodziewałem się tego. Próbowano pozbawić mnie dumy i honoru. Chciano mnie oczernić i zdeptać pracę, którą wykonałem przez całe życie - zdradził Chalidow. Mimo długiej przerwy, Polak nie może liczyć na "walkę na przetarcie". Od razu zmierzy się z bardzo groźnym rywalem. Naprzeciwko niego stanie bowiem niepokonany w KSW Scott Askham. Anglik dwa razy Michała Materlę i raz Marcina Wójcika. Jego specjalnością są niebezpieczne kopnięcia na wątrobę. To właśnie w ten sposób znokautował obu rywali. W Gliwicach znowu będzie chciał wygrać w ten sposób. Federacja KSW postanowiła wykorzystać ten fakt do promocji pojedynku. Nagrano filmik, w którym Anglik rezerwuje rywalowi termin na... przeszczep wątroby. Askham jest mistrzem KSW w kategorii do 84 kilogramów. Nie będzie jednak bronił pasa, bo z Mamedem zmierzy się w umownym limicie, który będzie o kilogram wyższy. Polak okazał się minimalnie cięższy od rywala. Wniósł na wagę 84,9 kilograma, a Askham 84,6. Ich pojedynek zwieńczy galę KSW 52 w Gliwicach. MP