Xiaonan Yan od początku sobotniego pojedynku ruszyła z impetem na Kowalkiewicz. Chinka wyprowadzała dużo mocnych kopnięć i ciosów. Nasza wojowniczka próbowała się "odgryźć", ale większe spustoszenie siała rywalka. Już w pierwszej minucie Polka doznała kontuzji, która, jak się później okazało, była bardzo poważna. W przerwie między rundami Kowalkiewicz mówiła rozpaczliwie, że prawie nic nie widzi na jedno oko. W narożniku pojawił się też lekarz. Mimo to Polka kontynuowała walkę.Xiaonan Yan zdawała sobie doskonale sprawę, że rywalka ma kłopoty i w następnej rundzie jeszcze podkręciła tempo. Ambitna Kowalkiewicz nie miała żadnych szans, żeby odwrócić losy starcia. O tym jak potężną przewagę miała "Nine" najlepiej świadczy twarz Kowalkiewicz - opatrunek na prawym oku, a lewe mocno opuchnięte. Chinka wygrała pewnie, odnosząc piąte zwycięstwo z rzędu w UFC. Dla Kowalkiewicz była to natomiast czwarta kolejna porażka. Wiele osób twierdzi, że pojedynek powinien zostać przerwany z uwagi na kontuzję Kowalkiewicz. Na ten temat wypowiedziała się sama zainteresowana. "Trwają spekulacje na temat, czy walka powinna zostać przerwana. To była decyzja lekarza. Tak naprawdę, jeżeli mam mieć do kogoś pretensje, czy moi trenerzy lub moi bliscy, to tylko i wyłącznie do lekarza. Nie mam pretensji do trenerów, bo wielokrotnie się mnie pytali, czy chcę i jestem w stanie dalej walczyć. Wydawało mi się, że jestem w stanie, ponieważ nie sądziłam, że jest to tak poważna kontuzja. Nie miałam pojęcia, że mam złamaną kość, że oko się zapadło. Po prostu dostałam palcem w oko. Wielokrotnie coś takiego przytrafiało mi się na treningach i myślałam, że po kilku minutach normalne widzenie wróci. Niestety, okazało się to dużo poważniejsze. Dobrze, że to się tak skończyło, a nie inaczej" - stwierdziła Kowalkiewicz. Polka musi teraz stoczyć kolejny pojedynek. Tym razem nie o mistrzowskie pasy, ale o zdrowie. Grozi jej bowiem utrata wzroku w prawym oku. Kowalkiewicz jednak nie traci wiary. "Nadal kocham ten sport i UFC. Nie martwcie się, nic mi nie będzie" - napisała w mediach społecznościowych. "Wiem na co się pisałam, wiem co to jest za sport i jakie są konsekwencje. Zdawałem sobie sprawę, że kiedyś mogę tak wyglądać. Nie mam zamiaru teraz chować głowy w poduszkę, płakać, wpadać w depresję. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok z okiem. Mam konsultacje u kolejnych specjalistów" - przekazała Kowalkiewicz. Trener Łukasz Zaborowski powiedział sportowefakty.wp.pl, że po kolejnych konsultacjach u specjalistów Polka dostała zgodę na powrót do Polski. "Dostaliśmy też wytyczne na najbliższe dwa tygodnie. Ten okres będzie kluczowy. Po nim zapadnie decyzja, czy konieczna będzie skomplikowana operacja czy mały zabieg. Wszystko będzie zależało od tego, jak oko będzie się goić po podaniu leków" - wyjaśnił szkoleniowiec. RK