Brazylijczyk ma już 40 lat, ale zapowiada, że jego celem jest odzyskanie pasa. Według bukmacherów, Werdum jest zdecydowanym faworytem. Tybura ma jednak swoje ambicje. - Jeśli wygram, będzie to największy sukces w historii polskiego MMA, w kategorii mężczyzn. Mamy Joannę Jędrzejczyk i będzie ciężko poprawić jej osiągnięcia. Jestem jej wielkim fanem. Ale moja walka to też coś dużego. Dla mnie to oznacza, że piszę historię polskiego MMA - zapowiada Tybura w rozmowie z oficjalnym serwisem UFC. Na niekorzyść 32-letniego wojownika przemawia fakt, że przygotowywał się do zupełnie innego rywala. W Sydney Tybura miał walczyć z Markiem Huntem, który jest artystą nokautu. Werdum to z kolei wytrawny grappler, który większość walk kończy przez poddanie. - Podjęcie decyzji, czy przyjąć walkę z Werdumem, zajęło mi godzinę. To dlatego, że zawsze konsultuję się z trenerami. Trener Mike Winkeljohn powiedział: jeśli chcesz to zrobić, to zróbmy to. I ja powiedziałem "tak". Nie lubię takiej zmiany przeciwników, a spotkało mnie to już kilkukrotnie w UFC. Trenowałem przecież pod zupełnie inny styl, niż prezentuje Werdum. Nie narzekam jednak, tylko staram się jak najlepiej wykorzystać czas - opisuje Tybura. Polak w poprzedniej walce pokonał innego byłego mistrza wagi ciężkiej Andreja Arłouskiego. Teraz wyzwanie jest jeszcze większe. Wygrana bardzo przybliży Polaka do walki o pas mistrza wagi ciężkiej UFC. MS