Ta sytuacja jak na dłoni pokazuje, że federacja KSW jest potentatem na naszym krajowym podwórku. Jednym z koronnych argumentów, które z pewnością przekonały najpopularniejszego wojownika w Polsce do kolejnego występu nad Wisłą, musiał być aspekt finansowy. Do tego potrzebny jest ogromny budżet, który gwarantuje prężnie rozwijająca się federacja KSW. Jej właściciele Maciej Kawulski i Martin Lewandowski pod koniec ubiegłego roku zadebiutowali w rankingu najbardziej wpływowych postaci polskiego sportu, opracowanym przez "Forbes" i Pentagon Research. To, że apanaże mogły mieć kluczowe znaczenie, najlepiej oddają słowa Baysangura Edelbijewa, czyli przedstawiciela na Europę organizacji ACB. To właśnie Absolute Championship Berkut, czyli rosyjska organizacja MMA należąca do czeczeńskiego biznesmena Majrbieka Chasijewa, również ma chrapkę na zakontraktowanie charyzmatycznego wojownika. Mimo że Chasijewa stać, by swoim ulubieńcom fundować specjalne premie w postaci luksusowych samochodów, czego w ubiegłym roku doświadczył Petr Yan, to w konfrontacji z KSW poniósł wizerunkową porażkę. "Nie wykluczam startu Mameda w ACB, ale w związku z tym, że my nie mamy mocnego zaplecza telewizyjnego w Polsce, nie opłacało nam się dawać Mamedowi walki. Mamed jest bardzo drogim zawodnikiem i finansowo nam się to nie sklejało" - powiedział Edelbijew w rozmowie z portalem inthecage.pl. Starcie Chalidowa z Narkunem będzie wielkim hitem. 37-letni Mamed jest mistrzem KSW w wadze średniej (84 kg), a do jego przeciwnika 28-letniego "Żyrafy" należy pas mistrza kategorii półciężkiej (93 kg). Pojedynek ma odbyć się w umownym limicie wagowym, najpewniej około 90 kg. Art