W walce wieczoru Jędrzejczyk obroniła pas w starciu rewanżowym z Gadelhą. Po bardzo trudnym i mocnym boju zawodniczka z Olsztyna wygrała na punkty, choć była w opałach. Początek nie był dobry dla olsztynianki. Dwa razy na deskach, jednak nie było po niej tego widać. Gadelha od początku wdrażała swój plan, czyli klincz i próbę obalenia, co udawało się przez dwie rundy. Potem Polka zaczęła dominować. Nawet gdy była z góry, od razu wstawała i zapraszała rywalkę do stójki. Przełom nastąpił w trzeciej rundzie, kiedy Brazylijka była już mocno "wypompowana". Jędrzejczyk atakowała w stójce, a w statystykach kompletnie zdominowała przeciwniczkę. Choć Gadelha odpowiadała, Jędrzejczyk kontrowała jeszcze mocniej. Można było się zdziwić tak dużej odporności na uderzenia Brazylijki. Tuż po walce obie oddały sobie szacunek, co jest w tym sporcie piękne, pomimo wielu złych słów przed pojedynkiem. Sama Brazylijka po walce przyznała, że to Jędrzejczyk jest mistrzynią i nikt temu nie zaprzeczy.