Eliminacje Euro 2016. Sprawdź wyniki, tabele i statystyki - kliknij! Nie ma na świecie drugiego zawodnika, który wzbudzałby tak wielkie emocje. Zlatan to nie tylko genialny snajper, który strzela gole rodem z gier wideo, ale też facet, który jest święcie przekonany o tym, że we wszystkim, co robi jest najlepszy na świecie. "Nie mogę przestać się śmiać, kiedy myślę o tym, jak jestem doskonały" - powiedział kilka lat temu w przypływie samouwielbienia po jednym z meczów. 34-letni obecnie zawodnik od lat jest jednym z najlepszych piłkarzy świata, a ostatni wielki popis dał we wtorek. W meczu barażowym o awans na Euro 2016 z Danią (2-2) strzelił dla Szwecji dwa gole i praktycznie w pojedynkę zapewnił swojej reprezentacji awans do finałowego turnieju we Francji. Tuż po meczu - w strefie dla dziennikarzy - Zlatan oczywiście brylował. "Zdaje się, że Duńczycy chcieli odesłać mnie na emeryturę. Dziś to ja odesłałem na emeryturę całą Danię" - kpił sobie z rywali. A oni tylko mijali go ze spuszczonymi głowami. "Zlatan nie jeździ na przesłuchania" Prawda jest taka, że Zlatana zawsze lepiej mieć w swoim zespole niż grać przeciwko niemu. "Ibra" to gorąca krew i głowa, która potrafi się zagotować. Jest synem Bośniaka i Chorwatki, którzy wyemigrowali do Szwecji. Ich syn wychowywał się w dzielnicy Rosengard w Malmoe. Jako dzieciak dawał się we znaki rówieśnikom - zastraszał kolegów ze szkoły, czasami zdarzało mu się coś ukraść. Szybko zaczął wykazywać nieprawdopodobny piłkarski talent. Zwykle wysocy i silni napastnicy słabo radzą sobie z piłką przy nodze. Tymczasem mierzący prawie dwa metry wzrostu Zlatan imponował techniką godną Brazylijczyka. Takiego diamentu nie mogli przeoczyć skauci najmocniejszych klubów. Pewnego razu na testy do Arsenalu Londyn młodego Szweda zaprosił słynny trener Arsene Wenger. Każdy młody zawodnik taką szansę powitałby z otwartymi ramionami. No, prawie każdy... "Testy w Arsenalu? Nie ma mowy. Zlatan nie jeździ na przesłuchania" - napisał Ibrahimović w swojej autobiografii. Pobił kolegę, innemu chciał połamać nogi Wenger nie był jedynym słynnym szkoleniowcem, który dostrzegł talent Szweda. Jako 19-latek "Ibra" wpadł w oko Leo Beenhakkerowi, który postanowił ściągnąć go do Ajaxu Amsterdam. W Holandii talent Ibrahimovicia rozkwitł. Zlatan strzelał cudowne gole, kłopot w tym, że coraz częściej dawało o sobie znać jego rozbuchane ego. Kilka razy wdawał się w bójki z kolegami z szatni (dostało się m.in. Egipcjaninowi Mido), w dodatku nie cierpiał - z wzajemnością - Rafaela van der Vaarta. Młody Holender był wówczas najbardziej utalentowanym, obok Zlatana, graczem Ajaksu. W 2004 roku reprezentacja Szwecji grała sparing z Holandią. W pewnym momencie Ibrahimović starł się z van der Vaartem, który odbił się od niego jak od ściany i z krzykiem padł na murawę. Holender twierdził potem, że "Ibra" celowo zrobił mu krzywdę. Kiedy Szwed to usłyszał, kompletnie się zagotował. "Człowieku, nawet nie było faulu. Jeszcze raz mnie oskarżysz, a połamię ci nogi i tym razem to będzie celowe" - wściekał się Zlatan. Kilka dni później Szwed mógł sobie szukać nowego klubu. Tykająca bomba zegarowa w Barcelonie "Ibra" wybrał transfer do włoskiej Serie A, gdzie błyskawicznie status młodego talentu zamienił na etykietkę jednego z najlepszych snajperów na świecie. Oczywiste stało się, że Zlatan musi trafić na sam szczyt europejskiej piłki. A w 2009 roku nie było w Europie mocniejszego zespołu niż Barcelona prowadzona przez Pepa Guardiolę. Wydawało się, że puzzle idealnie do siebie pasują - genialny napastnik wchodzi do genialnej drużyny, aby pomóc jej grać jeszcze lepiej. Na boisku Zlatan rzeczywiście radził sobie świetnie, ale szybko okazało się, że sieje ferment w szatni, w której po raz pierwszy w karierze spotkał osobowość większą od niego - Guardiolę. To była tykająca bomba zegarowa, która musiała wybuchnąć. Pep trzymał szatnię twardą ręką, a piłkarze całkowicie mu się podporządkowali. "To byli genialni zawodnicy, ale zachowywali się jak grzeczne dzieci. Nie podobało mi się to" - pisał o Barcelonie Zlatan. A kiedy coś nie podoba się Zlatanowi, to wiadomo, że za chwilę rozpęta się piekło. Po jednym z treningów wściekły Szwed chwycił pudło z napojami chłodzącymi i z całej siły rzucił nim w ścianę szatni. Guardiola od tamtej pory nawet się do niego nie odezwał. To oczywiście tylko pogorszyło sprawę - "Ibra" zażądał natychmiastowego pozwolenia na odejście z klubu i zagroził trenerowi, że... pobije go, jeśli ten nie udzieli mu zgody na transfer. Książę Paryża? Nie! To król stolicy Francji Ibrahimović wrócił do Włoch, tym razem do Milanu. Wszystko było w normie - Zlatan grał jak artysta, ale zachowywał się poniżej krytyki. Po jednym z treningów rzucił się na Amerykanina Oguchiego Onyewu. Tym razem "Ibra" zadarł z niewłaściwym człowiekiem, bo potężny obrońca spuścił mu taki łomot, że Szwed skończył z rozciętym łukiem brwiowym. Swoje miejsce odnalazł dopiero po przeprowadzce do Paris Saint-Germain w lecie 2012 roku. Nareszcie jest bezdyskusyjnie największą gwiazdą zespołu, koledzy z szatni jakimś cudem akceptują jego rozbuchane ego, a kibice kochają "Ibrę", bo gra jak natchniony, a w wywiadach nie przestaje zadziwiać. Show robi właściwie od pierwszego dnia we Francji. Zaraz po tym, jak dotarł do Paryża, zwrócił się do właścicieli klubu: "Kupujecie Zlatana. To tak, jakby kupić nowiutkie Ferrari". Dość długo szukał potem lokum w stolicy. "Jeśli nic nie znajdę, kupię sobie hotel" - zapowiedział. Paryż go pokochał, a on czuje się tam jak ryba w wodzie. "Ibra" rozbestwił się na tyle, że... wybiera sobie nawet piłkarzy, z którymi chciałby zagrać w jednym zespole. Gdy tylko usłyszał, że Wayne Rooney może odejść z Manchesteru United, od razu ogłosił: "Zapraszam do mnie! Jest tylko jedna sprawa - będziesz musiał pogodzić się z tym, że Zlatan strzela nawet ładniejsze gole niż ty". Ostatnia szansa na to, by rzucić świat na kolana Kariera Ibrahimovicia, pomimo wszystkich jego wybryków i dziesiątek skandali, zapiera dech w piersiach. Sam Szwed nie ukrywa jednak, że jego wielkim marzeniem pozostaje osiągnięcie sukcesu z reprezentacją kraju. "Ibra" doskonale zdaje sobie sprawę, że w sercach szwedzkich kibiców zapisze się na trwałe, jeśli poprowadzi kadrę narodową do sukcesu. A o te w ostatnich latach było bardzo trudno. Na Euro 2012 Szwedzi odpadli już w fazie grupowej. Sfrustrowany Zlatan jak zwykle nie potrafił podejść do porażki na chłodno. "Mam w d*** to, kto wygra ten turniej. Jadę na wakacje" - oświadczył. Jeszcze gorzej przyjął brak awansu na mundial w 2014 roku. "Nie ma sensu oglądać mistrzostw świata, kiedy ja w nich nie gram" - zaznaczył. Kiedy jego słowa dotarły do Brazylii, organizatorzy natychmiast zaprosili Ibrahimovicia na honorowe miejsce na stadionie podczas meczu finałowego. Niewykluczone, że Euro 2016 to dla genialnego Szweda ostatnia szansa na to, by osiągnąć sukces z reprezentacją "Trzech Koron". Dlatego dobrze się stało, że "Ibra", tak jak inne wielkie gwiazdy europejskiej piłki, zagra na turnieju we Francji. Z trybun z pewnością będzie go obserwowała partnerka - znana modelka Helena Seger. Nawet jeśli Szwecja nie wygra turnieju, to piękna Helena nie powinna mieć pretensji. Jej mąż stwierdził niedawno: "Ma już Zlatana. Więcej prezentów nie potrzebuje". Autor: Bartosz Barnaś Czytaj także: Szwecja zagra na Euro! Popis Ibrahimovicia - kliknij tutaj! Szokujące kwoty. Największe transfery w historii futbolu - kliknij!