To na razie największa sensacja w Pucharze Francji. Marsylia jechała do St Etienne (mecz rozgrywano na stadionie Geoffroy-Guichard) przede wszystkim po to, aby dobrze zacząć nowy rok i zapomnieć o fatalnych ostatnich tygodniach. Po tym jak ekipa została wyeliminowana z Ligi Europy oraz z Pucharu Ligi (a w Ligue 1 traci pięć punktów do podium), miał to być dobry impuls przed drugą częścią sezonu. Tym bardziej, że w ostatnich 12 spotkaniach starego roku, OM wygrał zaledwie dwukrotnie. Mecz z Andrézieux, które gra w National 2 potwierdził jednak, że drużyna nie może wyjść z kryzysu. Mimo że Garcia zabrał ze sobą niemal najmocniejszy skład, z dwoma mistrzami świata - Thauvinem i Mandandą, a także Payetem i Luizem Gustavo. Marsylia miała ogromną przewagę w strzałach na bramkę rywali, ale dwa razy dała się zaskoczyć. W pułapkę nie wpadło za to Monaco, które bez Kamila Glika (trener Thierry Henry oszczędza go na ważniejsze mecze) wygrało z Canet-en-Roussillon 1-0 po golu Sylli. 1/32 finału Pucharu Francji Andrézieux - Olympique Marsylia 2-0 Canet-en-Roussillon - Monaco 0-1 RP