Zawstydzająca porażka Paris Saint-Germain na Parc des Princes 1-3 z Manchesterem United i wyeliminowanie z Ligi Mistrzów odbiło się szerokim echem również w kuluarach pałacu emira Kataru Tamima ben Hamada Al-Thaniego. To kolejna wpadka klubu z Paryża na arenie międzynarodowej, który z łatwością podbił Francję, ale przegrywa sromotnie kolejne bitwy w prestiżowych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Chcieli zyskać przychylność świata W Katarze i w świecie arabskim na PSG patrzy się ze szczególną uwagą. To europejska wizytówka tego małego, liczącego 2 mln mieszkańców, kraju. Piłka nożna, a raczej sukcesy w tej dyscyplinie miały być dla inwestującego w klub ze stolicy Francji emira platformą marketingową rządzonego przez niego kraju. "To miało być narzędzie wpływu" - mówi w dzienniku "L’Equipe" Emmanuel Razavi, jeden z najlepszych na świecie specjalistów od polityki Kataru. Futbol był na drugim planie. Dlatego też nigdy pieniądze w katarskiej strategii PSG nie odgrywały tak wielkiej roli. Transfer Neymara za 222 mln euro wpisywał się w tę strategię. Liczył się efekt medialny, rozgłos, ale też - w konsekwencji - życzliwość i przychylność świata. Wybór Paryża dla inwestycji był celowy. Chodziło o bliskie związki świata arabskiego z Francją, ale też jedne z najbardziej prestiżowych miast na świecie. - To jest lustro dla ich ambicji - mówi Georges Malbrunot z "Le Figaro". W świecie arabskim cieszą się z porażek PSG Zdaniem specjalistów od Bliskiego Wschodu wypowiadających się we francuskich mediach, Katar inwestując w PSG, chciał pokazać również arabskiemu światu, że jest potężny. Toczy więc równoczesną rywalizację z Manchesterem City, w którym inwestorami są szejkowie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. - Są w stanie wojny - przyznaje Malbrunot. Dla Kataru bardziej bolesne niż reakcja europejskich mediów wyśmiewająca PSG jest ironia pojawiająca się na temat tej inwestycji w świecie arabskim. Za każdym razem, gdy paryżanie przegrywają, a zwłaszcza w ten sposób jak z Manchesterem, cieszą się w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, krajach, które niedawno namawiały do bojkotu mistrzostw świata 2022 roku. W tych państwach pojawiają się też głosy, że "Katar przynosi PSG pecha". W otoczeniu emira Tamima - obecnego zresztą w środę w Paryżu - nie brakuje osób, które mają dość tej sytuacji. Na dworze władcy wpływy mają różne rodzinne klany, grupy interesów. Większość ich przedstawicieli nie znosi prezesa PSG Nassera al-Khelaïfiego. Nie należy od miejscowej arystokracji, uważają go więc za nuworysza. Oni także cieszą się z jego wpadek w Paryżu, takie potknięcia jak z MU uważają za hańbę dla kraju i domagają się dymisji szefa klubu z Parc des Princes. "Jest nie do ruszenia" pisze jednak "Le Figaro". Al-Khelaïfi to bliski przyjaciel emira. Władca darzy go nieograniczonym zaufaniem, ale wie też, że w kraju nie znajdzie lepszego menedżera od spraw sportu. A tylko specjalista z Kataru jest brany pod uwagę na takie stanowisko. Al-Khelaïfi pełni bowiem szereg ważnych funkcji w świecie sportu. Jest prezesem: PSG, Azjatyckiej Federacji Tenisowej, Katarskiej Federacji Tenisowej, firmy beIN Media Group, do której należy telewizja beIN Sports, należy od niedawna do Komitetu Wykonawczego UEFA, zasiada w Komitecie Organizacyjnym Mistrzostw Świata 2022. Wiadomo więc, że jest nie do ruszenia. Ofiarą druzgocącej porażki z MU będzie najprawdopodobniej dyrektor sportowy Antero Henrique. W Katarze już nie chcą PSG? Ale dla PSG istnieje inne zagrożenie. Wspomniany Razavi, który dwukrotnie rozmawiał bezpośrednio z emirem Tamimem odbiera jego jako osobę "odizolowaną", a państwo katarskie nazywa "krańcowo osłabione politycznie". W Katarze krytykuje się sposób wydawania pieniędzy przez emira. Szczególnie dla młodych, operatywnych biznesmenów, lepiej byłoby zainwestować pieniądze w rozwijające się firmy katarskie niż w PSG. W kraju zdają sobie bowiem sprawę, że źródło bogactwa, jakim jest sprzedaż gazu kiedyś wyschnie. Postuluje się więc wydatki, ale na innowacyjne firmy. Do tego sport nie stał się w Katarze dość popularny. Liczne imprezy organizowane przez ten kraj nie przyciągają tłumów. Na stadiony trzeba zwozić w roli widzów imigrantów. Niektóre ambitne projekty sportowe - np. wyścig kolarski Dookoła Kataru - bankrutują. Piłka nożna broni się jeszcze dzięki ostatniemu sukcesowi reprezentacji, która wygrała Puchar Azji i zbliżającym się mistrzostwom świata. Ale postawa Paris Saint-Germain wywołała tyle negatywnych głosów krytyki, że nie wiadomo na jak długo emirowi Kataru starczy cierpliwości do francuskiego klubu. Olgierd Kwiatkowski