Sytuacja jest dosyć kuriozalna. Nagłe odejście Leonardo z Milanu, który nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów uruchomiło spekulacje o powrocie Brazylijczyka do PSG, gdzie już zbudował podwaliny klubu po tym, jak przejęli go Katarczycy w 2011 roku. To właśnie Leonardo stał za transferami Thiago Silvy, Marquinhosa, Verrattiego czy Ibrahimovicia i jest bardzo dobrze wspominany w Paryżu. Aby jednak ten powrót nastąpił, konieczne jest porozumienie z obecnym dyrektorem sportowym Antero Henrique. A to właśnie Portugalczyk prowadzi negocjacje z Mino Raiolą w sprawie ściągnięcia do PSG de Ligta, jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia. Z kolei Raiola dowiedział się w środę, że Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu podtrzymał jego trzymiesięczną dyskwalifikację na terenie Włoch, co oznacza w praktyce, że holendersko-włoski agent nie może tam wykonywać żadnych działań związanych z transferami. FIFA chce rozciągnąć te sankcje również na inne rynki, ale decyzja w tej sprawie zapadnie dopiero w lipcu, a zatem teraz Raiola może swobodnie negocjować we Francji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wstępne porozumienie jest już zawarte. Przewiduje pięcioletni kontrakt dla de Ligta oraz solidne wynagrodzenie powyżej 10 mln euro. Choć w grze jest również Barcelona i nie wiadomo dokładnie, gdzie Holender chciałby grać i na jakim etapie mogą być ewentualne negocjacje Raioli z Katalończykami. Przypomnijmy, że podobna sytuacja była już z Frenkiem de Jongiem. Przed kilkoma miesiącami PSG starał się o młodego Holendra z Ajaksu, teraz toczyły się konkretne rozmowy z Henrique, ale ostatecznie Barcelona wygrała ten dyplomatyczny wyścig po gwiazdę, płacąc 75 milionów euro (plus 11 w bonusach). Podobna cena może być za de Ligta. Jeśli jednak doszłoby do takiej transakcji i Holender wybrałby Paryż, umowa zostałaby podpisana najpewniej po 1 lipca ze względu na finansowe fair play i możliwość zaksięgowania transferu na sezon 2019-2020. Remigiusz Półtorak