Kryzys, który przeżywa OM trwa już od wielu tygodni. Niespodziewana dymisja trenera Andre Villas-Boasa przed dzisiejszym meczem z Lens to tylko "wisienka w chaosie" jak napisał dziennik "L’Equipe", kolejny przejaw panującej w klubie i wokół niego degrengolady. Słowem - Arkadiusz Milik nie wybrał najlepiej. I nie zanosi się na to, by w najbliższym czasie reprezentant Polski w spokoju mógł odbudowywać formę. W tej chwili Marsylia płonie. W sobotę odwołano ligowy mecz z Rennes. Kilka godzin wcześniej kibice wtargnęli do centrum treningowego La Commenderie. Fani OM wzięli sobie za cel prezesa klubu Jacuesa-Henri Eyrauda. Chcą sukcesów. Już teraz. Życzą sobie osiągnięć z czasów legendarnego właściciela, później osadzonego w więzieniu za swoje przekręty, Bernarda Tapie. Nie są w stanie zrozumieć trybu oszczędzania, który kierując klubem, włączył prezes. Eyraud kojarzy im się z Paryżem, z wyrafinowanym biznesem. W Marsylii wszelkie przejawy wywyższania się, buty, związków ze stolicą są źle widziane. To klub kibiców, ludzi z przedmieść, często gangsterów lub żołnierzy gangów. Oni dowodzą na trybunach. Kilku z nich przewodziło akcją natarcia na centrum treningowe. Pretekstem do protestów są słabe wyniki. Marsylia osuwa się w tabeli, a miała walczyć z PSG o mistrzostwo, albo z Lyonem i Lille o miejsce gwarantujące start w Lidze Mistrzów. Dziś jest dziewiąta, przegrywa mecz za meczem. Do mediów co chwila dostają się przecieki z drużyny. Niedawno doszło do bójki między dwiema gwiazdami zespołu Florent Thauvinem i Dimitri Payetem. Payetowi trener, ale i też kibice zarzucają brak zaangażowania i profesjonalizmu. Ma widoczną nadwagę, gra słabo. - Miał szczęście, że nie wyszedł budynku, nie odpuścilibyśmy tej gwiazdeczce - krzyczał podczas rozrób w Commanderie jeden z kibiców. "Ten sezon Marsylia spędza w piekle" - pisze "L’Equipe" oceniając obecną sytuację. Doszedł kolejny kłopot - z trenerem. W ubiegłym tygodniu Andre Villas-Boas powiedział, że zarząd pewnie nie przedłuży z nim - kończącego się 30 czerwca - kontraktu, a we wtorek podał się do dymisji. Powodem rezygnacji były działania dyrektora sportowego Pablo Longorii, który bez wiedzy szkoleniowca sprowadził nowego piłkarza Olivera Ntchama, byłego zawodnika Celticu Glasgow. Byli trenerzy Marsylii mówią, że Portugalczyk chciał tylko znaleźć pretekst do odejścia. Miał dość tego, co się dzieje w klubie. Poddał się. W dzisiejszym meczu z RC Lens Marsylię poprowadzą trenerzy pracujący obecnie w klubie w szkółce piłkarskiej i drużynie rezerw. Trwają gorące poszukiwania następcy Villas-Boasa. Wszyscy w Europie wiedzą jednak jaka sytuacja panuje w klubie. Były trener Borussii Dortmund Lucien Favre odmówił, tłumacząc, że nie chce obejmować zespołu w połowie sezonu. Poza finansowym zasięgiem OM jest Maurizio Sarri. Klub z Prowansji próbuje się dogadać z Rafą Benitezem. Hiszpańskie media podają, że Longoria kontaktował się z byłym szkoleniowcem Barcelony Ernesto Valverde. W takim kompletnym chaosie Marsylia przystąpi dziś do wyjazdowego meczu z RC Lens. Arkadiusz Milik będzie miał okazję zadebiutować w pierwszym składzie swojego nowego klubu. Ale nie dość, że zdarzy się to pierwszy raz od sierpnia ubiegłego roku to jeszcze w tak kuriozalnych okolicznościach. Może to reprezentant Polski będzie tym, który zacznie wyprowadzać Marsylię z kryzysu? Olgierd Kwiatkowski Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a>