To była najpiękniejsza bramka 18. kolejki Ligue 1, a może całego sezonu. Nie strzelił jej Lionel Messi ani Kylian Mbappe. Zdobywcą był 21-letni Bamba Dieng, wychowanek senegalskiej szkółki piłkarskiej Diambars, założonej w 2003 roku m.in. przez Patricka Vieirę, obecnego trenera Crystal Palace, w przeszłości gracza Arsenalu Londyn, Manchesteru City, mistrza świata z 1998 roku. Dieng uderzył piłkę z 11 metrów "nożycami", w ten sposób dając prowadzenie Olympique Marsylia w wyjazdowym meczu ze Strasbourgiem. "Oszołomił w ten sposób wszystkich, a przede wszystkim kapitana Dimitri Payeta" - opisał reakcję na ten gol dziennik "L’Equipe". "Błysk, który może zmienić wszystko" - komentowała dalej gazeta. Milik w lidze stracił swoją pozycję Bramce przyglądał się z ławki rezerwowych Arkadiusz Milik. Polak nie zagrał ani minuty. Marsylia wygrała 2-0. Drugą bramkę strzelił najlepszy piłkarz meczu, chorwacki obrońca Duje Caleta-Car. W dwóch poprzednich ligowych spotkaniach wychowanek Rozwoju Katowice był rezerwowym. W ubiegłym tygodniu wystąpił jednak od pierwszej minuty w meczu Ligi Europy z Lokomotiwem Moskwa, strzelając jedynego gola. Tak czy inaczej pozycja Milika w Marsylii osłabła. Kontuzja, którą odniósł w maju spowodowała czteromiesięczną przerwę w występach i pozbawiła go możliwości udziału w okresie przygotowawczym. Gdy wrócił do gry pod koniec września nie zademonstrował formy z początku roku, kiedy zachwycał francuskie media i kibiców Marsylii. W tym sezonie Milik w lidze strzelił tylko jednego gola w Ligue 1. W Lidze Europy wypadł dużo lepiej, zdobywając cztery bramki, ale Marsylia nie zrealizowała celu numer 1 i nie awansowała dalej w tych rozgrywkach. Zajęła trzecie miejsce w grupie i zagra w Lidze Konferencji. Dieng strzela piękne bramki, ale szybko się męczy Milik, z którym w OM wiązano nadzieję na nowego "Grand attaquant", czyli wielkiego napastnika dającego klubowi zwycięstwo za zwycięstwem, stracił przez kontuzję wiele ze swojej marki. Dawne zaufanie i pozycję będzie mu teraz trudniej odzyskać. Pojawił się bowiem mocny konkurent. Bamba Dieng już od kilku tygodni jest porównywany z Milikiem i toczą się dyskusje, na razie jeszcze nie tak intensywne, kto jest lepszy, kto powinien grać, jakie są wady i zalety jednego i drugiego piłkarza. Za Diengiem przemawiają statystyki. W swoim pierwszym występie w pierwszym składzie OM - we wrześniu w Monaco - strzelił dwa gole. Łącznie ma cztery bramki i wraz z Cengizem Underem jest najskuteczniejszym zawodnikiem Marsylii, choć do tej pory był rezerwowym, zastępcą polskiego zawodnika. "Jego status powoli się zmienia" - pisze o Diengu "L’Equipe". A to oznacza, że to Senegalczyk staje się powoli napastnikiem pierwszego wyboru dla trenera Jorge Sampaoliego. - On potrafi sam stworzyć okazje, a jeszcze cały czas się poprawia - powiedział argentyński szkoleniowiec po spotkaniu w Strasbourgu po którym Marsylia awansowała na drugie miejsce w tabeli. Sampaoli przyznał jednak, że Dieng me jedną wadę. Jest słaby kondycyjnie, szybko się męczy i w Strasbourgu sam poprosił o zmianę. Puchar Narodów Afryki szansą dla Milika Marsylia będzie miała teraz dwóch wartościowych napastników Dienga i Milika. W najbliższych tygodniach ta sytuacja nie powinna być powodem do niepokoju dla reprezentanta Polski, a może nawet mu pomoże. W tym roku Marsylia gra jeszcze dwa, raczej łatwe, spotkania - w Pucharze Francji z amatorskim zespołem Cannet-Rocheville i w lidze z Reims. Sezon zostanie wznowiony w styczniu, a wtedy Dienga w Marsylii pewnie zabraknie. Senegal gra w rozgrywkach Pucharu Narodów Afryki. Dla Milika pojawi się szansa dla reprezentanta Polski, by odzyskać swoją pozycję w OM. Olgierd Kwiatkowski