Jeden z najlepszych obrońców Euro 2016 nie ukrywał, że chciałby ponownie zagrać w zespole, który będzie grał w europejskich rozgrywkach pucharowych. Glik posmakował występów w nich w sezonie 2014/15, kiedy to ze "swoim" Torino FC awansował do 1/8 Ligi Europy. Jedenastka z Turynu była wtedy nawet bliska awansu do ćwierćfinału tamtych rozgrywek, pokonując u siebie 1-0 po golu polskiego obrońcy naszpikowany gwiazdami Zenit St. Petersburg, ale do odrobienia strat z pierwszego meczu zabrakło jeszcze jednej bramki. Teraz Glik powalczy o występy w Champions League. Monaco będzie się w nich przebijało w eliminacjach. Pochodzący z Jastrzębia-Zdroju obrońca jest pewny, że podpisując czteroletni kontrakt z klubem z Księstwa Monako, podjął dobrą decyzję. Tak, jak to miało miejsce w przeszłości, choćby pięć lat temu. Wtedy musiał zdecydować co wybrać, grające wtedy w Serie B Torino czy szkocki Glasgow Rangers, który właśnie co szykował się do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów, podobnie jak teraz AS Monaco. W swojej autoryzowanej biografii "Kamil Glik. Liczy się charakter" wydawnictwa SQN, piłkarz tak opowiadał o całej sytuacji. - Jarek Kołakowski zadzwonił i powiedział mi, że ma dwie oferty. Finansowo było podobnie. "Ty musisz podjąć decyzję, którą z nich wybierasz" - mówił. W Torino był trener, który znał mnie z Bari. Był dyrektor sportowy, który dzwonił i prezes, który przekonywał, żeby przyjść do klubu, bo robimy awans. Mówił, że z Ogbonną będziemy stanowili podstawę drużyny. Ale wiadomo, mając drugoligowe Torino z jednej strony, a z drugiej Glasgow Rangers, to większość skłaniałaby się ku tej opcji. To była moja decyzja. Jarek na nic mnie nie namawiał. To było też wahanie się do końca... Siedziałem i zastanawiałem się... Potrafię jednak podjąć dobrą w skutkach decyzję. Taką był na pewno wyjazd do Hiszpanii czy potem powrót do Polski. Taką też było wybranie Torino. Glasgow Rangers, po tym, jak nie weszło do fazy grupowej Ligi Mistrzów, w kolejnym roku było bankrutem, a my akurat wchodziliśmy do Serie A - tłumaczy obrońca. Ze swoimi nowymi kolegami i trenerem Leonardo Jardim'em spotka się pod koniec lipca. Po Euro 2016 i podpisaniu kontraktu nowy klub Glika dał mu wolne do 25 lipca. Gdzie piłkarz spędzi urlop? Na Mazurach, w miejscowości Skorupki nad jeziorem Tałty. - W zeszłym roku spędziliśmy tam pierwsze wakacje. Nie mam tam żadnej rodziny, nie jeździłem wcześniej w te rejony, ale cieszę się, że mamy tam dom, bo to piękne i urokliwe miejsce. Mamy dwadzieścia czy trzydzieści metrów do jeziora. Z tarasu rozlega się wspaniały widok. Wokół cisza i spokój. Świetne miejsce do wypoczynku. Jest też gdzie powędkować. Nie powiem, lubię w ten sposób odpocząć, choć jakiś wielkich połowów, to póki co nie zrobiłem - mówi w swojej biografii Kamil Glik. Michał Zichlarz