<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-francja-ligue-1,cid,621,sort,I">Ligue 1 - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> Obie ekipy przystępowały do spotkania w zgoła odmiennych nastrojach. Monaco przegrało u siebie z RB Lipsk aż 1-4 i nie zagra w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, natomiast paryżanie w tych samych rozgrywkach rozbili na Parc des Princes Celtic aż 7-1. Jednak nastroje w PSG nie są idealne - w weekend we francuskich mediach pojawiły się informacje mówiące o konflikcie Neymara ze szkoleniowcem paryżan. Ponoć piłkarz chciał wybierać sobie mecze, w których będzie grał. Przed niedzielnym meczem gospodarze tracili do lidera sześć punktów, dlatego Kamil Glik i spółka mieli niepowtarzalną okazję, by napsuć krwi rywalom, zrehabilitować się za porażkę w Champions League i przede wszystkim zwyciężyć, co oznaczałoby, że walko o mistrzostwo jeszcze nie dobiegła końca. Goście od początku spotkania uzyskali przewagę. Widać, że kadrowo drużyna Emery’ego jest obecnie zdecydowanie mocniejsza. Może niekoniecznie PSG zepchnęło rywala tylko do defensywy, ale bardzo często gościło pod polem karnym zespołu Glika. Przyjezdni mogli i powinni wyjść na prowadzenie już w trzeciej minucie, gdy świetnej akcji Neymara skutecznym strzałem nie wykończył Kylian Mbappe. W tej sytuacji dobrze zachował się polski defensor Monaco, który zasłonił bramkę i zmusił Francuza, by w inny sposób spróbował pokonać Danijela Subasicia. Chwilę później natomiast precyzji zabrakło Julianowi Draxlerowi. W 19. minucie gospodarzenie nie mieli już jednak nic do powiedzenia. Znakomitym podaniem w pole karne popisał się Adrien Rabiot, a następnie Draxler dograł do Edisona Cavaniego, który sprytną podcinką zewnętrzną częścią stopy, nie dał szans golkiperowi. Glik w tej sytuacji nie zawinił. Piłkarze Monaco ograniczali się głównie do zabezpieczenia własnej bramki, mieli problem z przeprowadzeniem składnej akcji. Momentami grali również bardzo ostro, czego efektem były żółte kartki dla Jorge i Jamersona. Najgroźniejsi byli po rzutach wolnych z okolic pola karnego, jednak Radamel Falcao i Keita-Balde Diao uderzali obok bramki. Tuż przed przerwą żółtą kartkę za faul na Gliku zobaczył Neymar. Polak przez chwilę nie podnosił się z murawy, ale na szczęście wrócił do gry. Paryżanie podkręcili tempo w drugiej części spotkania. Monaco praktycznie nie istniało. Sam Neymar mógł strzelić przynajmniej dwa gole i zanotować tyle samo asyst. Na szczęście dla gospodarzy, ich rywalom brakowało skuteczności i szczęścia. Po uderzeniach Neymara i Cavaniego piłka odbijała się od słupka i poprzeczki, a Mbappe miał dzisiaj źle ustawiony celownik. Nie zmienia to faktu, że PSG i tak trafiło do siatki i zdołało to zrobić szybko. W 52. minucie Almamy Toure przewrócił Neymara w polu karnym. Najdroższy piłkarz świata wykorzystał "jedenastkę" uderzając pewnie w lewy, dolny róg. Kiedy wydawało się, że PSG spokojnie dowiezie zwycięstwo, Dani Alves powalił Rony’ego Lopesa tuż przed szesnastką. Z rzutu wolnego uderzył Joao Moutinho, a futbolówka odbiła się od głowy Mbappego i wpadła do bramki. Końcówka była nerwowa. Nie brakowało brutalnych fauli - m.in. Yuri Beriche ostro wszedł w nogi Djibrila Sidibe. Z kolei podopieczni Leonardo Jardima robili wszystko, by doprowadzić do wyrównania. Mieli jeszcze dwa stałe fragmenty, ale nie zdołali odwrócić losów spotkania. PSG ostatecznie triumfowało na trudnym terenie i już po 14. kolejkach jest zdecydowanym faworytem do wywalczenia mistrzostwa Francji. PO AS Monaco - Paris Saint-Germain 1-2 (0-1) Bramki: 0-1 Cavani (19.), 0-2 Neymar (52. - z karnego), 1-2 Moutinho (81.)