Drużyna Szkocji bardzo potrzebowała punktów, by znaleźć się w czołówce ligowej tabeli. Jedenastka ta zajmowała czwartą pozycję i była zdecydowanym faworytem spotkania. Początek spotkania nie zapowiadał emocjonującego meczu. Piłkarze starali się wypracowywać sytuacje, ale gra nie kleiła się obu drużynom. Sędzia miał niewiele pracy. Dopiero w trzecim kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Tuż przed końcem pierwszej połowy jedynego gola meczu strzelił Manor Solomon dla reprezentacji Izraela. Bramka padła w tej samej minucie. Przy zdobyciu bramki pomógł Eran Zahavi. Pierwsza połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem drużyny Izraela. W 61. minucie za Lyndona Dykesa wszedł Oliver McBurnie. Trener Szkocji postanowił zagrać agresywniej. W tej samej minucie zmienił pomocnika Johna McGinna i na pole gry wprowadził napastnika Leigha Griffithsa. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko odrobi straty. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego jedenastka wciąż miała problemy ze skutecznością. Między 62. a 84. minutą, boisko opuścili piłkarze Izraela: Bibras Natcho, Neta Lavi, Sheran Yeini, Manor Solomon, na ich miejsce weszli: Eyal Golasa, Mohammad Abu, Orel Dgani, Yonatan Cohen. Także w drużynie przeciwnej trener zarządził roszady na boisku, miejsce Declana Gallaghera, Stephena O'Donnella, Calluma McGregora zajęli: Scott McKenna, Oliver Burke, Kenny McLean. Od 85. minuty sędzia starał się uspokoić grę pokazując trzy żółte kartki reprezentantom Izraela i dwie drużynie przeciwnej. W drugiej połowie nie padły bramki. Jeśli drużyna Szkocji nie wykorzystała 12 rzutów rożnych w spotkaniu to nie mogła liczyć na zwycięstwo. To nie było ładne widowisko, piłkarze często faulowali, co powodowało przestoje w meczu i zniecierpliwienie na trybunach. Reprezentanty Izraela otrzymały w meczu trzy żółte kartki, natomiast ich przeciwnicy dwie. Reprezentacja Izraela w drugiej połowie wymieniła czterech zawodników. Natomiast drużyna Szkocji w drugiej połowie wymieniła pięciu graczy.