- Rewelacja! - krzyknął na mecie trzykrotny mistrz świata. Po chwili dodał: - Grzesiek wykazał się wielką dojrzałością. Ma niespełna 31 lat, więc perspektywa na Londyn wygląda bardzo dobrze. Korzeniowski niezwykle emocjonalnie przeżywał rywalizację chodziarzy. Przez cały czas podpowiadał i wspierał Sudoła. - Emocje były ogromne. Staram się oglądać zawody na zimno, ale z tego i tak nic nie wychodzi. Jestem cały czas jakoś w środku tej stawki, znam tych ludzi, z nimi startowałem i nie mogę podchodzić do tego spokojnie - powiedział Korzeniowski. Nie ukrywa, że Sudoła traktuje jak młodszego brata, zwłaszcza, że są z tego samego regionu Polski. Dla Sudoła, siódmego w ateńskich igrzyskach i dziewiątego w pekińskich, czwarta lokata na trasie chodu wokół Bramy Brandemburskiej jest największym osiągnięciem w karierze. Zawodnik krakowskiego AZS trenuje od pewnego czasu z byłym mistrzem świata i wicemistrzem olimpijskim Rosjaninem Ilią Markowem. - Rosyjska szkoła połączona z polską daje takie efekty. Przed nimi lata pracy. Liczę na to, że ten sukces będzie takim impulsem i nikt nie będzie już mówił, że po Korzeniowskim nic nie ma. Nie! Chód nadal jest i udowodnił to Grzesiek - powiedział szef redakcji sportowej TVP. Korzeniowski, przed rywalizacją obstawiał, że Sudoł może znaleźć się na piątej pozycji. - Potem dochodzi jeszcze nadzieja, że może coś się stanie, ktoś się wycofa. To są jednak wtedy medale dane od Pana Boga, a w tym momencie Grzesiu sam sobie wywalczył czwarte miejsce i poprawił rekord życiowy. Czego więcej chcieć?