Piątkowy nocny bieg po chorzowskim Parku Śląskim na dystansie siedmiu kilometrów upamiętni himalaistę Artura Hajzera, który tragicznie zginął w 7 lipca 2013 w Karakorum. Będzie to druga edycja imprezy, w której przed rokiem wzięło udział 1100 osób. - Oprócz wartości filozoficznej, jaką jest upamiętnienie życia i dokonań naszego kolegi, to też świetna forma, bo związana z aktywnością fizyczną, którą Artur wszystkim zalecał. Ludzi można pamiętać w różny sposób: pisać książki, wiersze, oglądać filmy, a jeśli chodzi o zdrowie - to najlepiej się przebiec - powiedział Krzysztof Wielicki, partner wspinaczkowy Hajzera. W "Biegu dla Słonia", jak nazywano Hajzera, może wystartować każdy. Podobnie jak rok wcześniej nie będzie pomiaru czasu. Limit na pokonanie trasy wynosi godzinę. Dystans - siedem kilometrów - wybrano nieprzypadkowo. Ma przypomnieć, ile ośmiotysięczników zdobył Hajzer. - Bieganie było dla Artura ważne. To on włączył je w przygotowania do wysokogórskiej wspinaczki. Taka impreza jest idealna dla uczczenia pamięci o nim - dodał Janusz Majer, himalaista, partner biznesowy Hajzera. Pomysłodawcą biegu jest Marcin Rudzki, dziennikarz Radia Katowice. - Kiedy rok temu dotarły do nas tragiczne wieści o śmierci Hajzera, wymyśliliśmy ten nocny bieg, by upamiętnić jego i idee, które realizował w życiu. Udało się miesiąc po śmierci zgromadzić na starcie ok. 1100 osób, które pobiegły, żeby oddać hołd +Słoniowi+, powiedzieć, że jego pasje nadal są z nami - przypomniał. Sceneria pierwszej edycji była niezwykła. W ogromnym, cichym parku otaczającym niedokończony wciąż Stadion Śląski pojawił się tłum biegaczy i prowadzących ich rowerzystów. Wszyscy mieli "czołówki", czyli latarki mocowane na głowie, używane też przez alpinistów. Związany ze Śląskiem alpinista zginął 7 lipca 2013 w wieku 51 lat, kiedy wspólnie z Marcinem Kaczkanem schodził do obozu II po nieudanym ataku na wierzchołek Gaszerbrumu I (8068 m) w Karakorum. Odpadł od ściany w tzw. kuluarze japońskim i spadł 500 metrów do podstawy.