Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Smorawiński, poniedziałkowy raport WADA, dotyczący tuszowania dopingu w Rosji, określił mianem największej sensacji od czasu obalenia muru berlińskiego. - Zdarzały się różne głośne historie, jak choćby ta ostatnia, związana a Lance'em Armstrongiem. Tamten skandal, działania doktora Fuentesa czy laboratorium BALCO była udziałem pewnej grupy osób, ale nigdy dotąd afery nie były związane z systemem państwowym - powiedział Smorawiński. Wczoraj Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) opublikowała 323-stronocwy raport, w którym m.in. zaleciła Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekkoatletycznych (IAAF) natychmiastowe wykluczenie Rosji ze wszystkich struktur organizacji. WADA wnioskuje także o to, aby rosyjskie laboratorium antydopingowe straciło akredytację pozwalającą na oficjalne prowadzenie badań antydopingowych. Jednym z powodów - jak napisano w oświadczeniu WADA - są potwierdzone przypadki "bezpośredniego ingerowania" władz Rosji w przebieg procesu badawczego. - To jest przede wszystkim ostrzeżenie i też pewne przesłanie, zgodnie z powiedzeniem, że "dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie". To pokazuje, że w nawet najbardziej zakamuflowanych systemach, które gdzieś w państwach reżimowych niestety funkcjonują, prędzej czy później coś się "wysypie" i prawda zostanie ujawniona - podkreślił Smorawiński. Jak dodał, ten raport oznacza, że rosyjskie laboratorium WADA przestanie praktycznie istnieć, bowiem zostaną mu odebrane wszelkie akredytacje. - Szef tej placówki został już wyrzucony z zakazem pracy w tym obszarze działań. Sankcje dotknęły również osoby, które pracowały w tym laboratorium. Karze się jednak ludzi, ale przecież za nimi stały konkretne służby, co jest jasno powiedziane w tym raporcie - tłumaczył. Jego zdaniem, afera dopingowa może nawet wykluczyć rosyjskich lekkoatletów ze startu w najbliższych imprezach. - Rosjanie na pewno będą starali się udowodnić, że to jest jakaś kolejna nagonka. IAAF natomiast musi uderzyć się w piersi i wyciągnąć konsekwencje, po tym jak się okazało, że były prezes brał ogromne łapówki - zaznaczył Smorawiński, który obecnie przebywa w Strasburgu na posiedzeniu grupy monitorującej konwencję antydopingową Rady Europy. - Spotykamy się mniej więcej dwa razy do roku i to akurat zupełny przypadek, że to zbiegło się w jednym czasie. Nie ukrywam jednak, że po ukazaniu się raportu, wszyscy żyjemy tym tematem. Na pewno jutro ukaże się stanowisko grupy w kwestii raportu WADA - podsumował przewodniczący polskiej Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.