Powodem - jak napisano w oficjalnym komunikacie - jest naruszenie standardów dla laboratoriów. Jak udało się ustalić, w Rio popełniano podczas prowadzonych analiz błędy techniczne, a te automatycznie wywoływały fałszywe alarmy. Udowodniono kilka takich przypadków wynikających m.in. z braku kompetencji pracowników i pośpiechu. WADA nie podała terminu, kiedy po spełnieniu wszystkich wymogów placówka będzie mogła wznowić działalność. Aktualnie nie ma prawa wykonywania żadnych badań próbek moczu i krwi, wszystkie pobrane muszą być przekazane do innych ośrodków. Według nieoficjalnych informacji, w połowie lipca, na trzy tygodnie przed rozpoczęciem igrzysk, do Rio przyjedzie komisja, która przeprowadzi inspekcję. Jeżeli jej wyniki będą pozytywne, jeszcze przed 5 sierpnia akredytacja zostanie przywrócona. Zawieszone laboratorium może w ciągu 21 dni od daty ogłoszenia decyzji odwołać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS). Brazylijskie Laboratorium Kontroli Antydopingowej (LBCD) miało w czasie igrzysk pracować przez 24 godziny na dobę, planowano pobrać około 5 tysięcy próbek. Ośrodek w Rio miał już kłopoty w marcu, gdy WADA zagroziła mu także zawieszeniem. Dzień przed upływem wyznaczonego terminu prezydent Brazylii Dilma Rousseff podpisała jednak dekret wprowadzający nowe regulacje dotyczące jego funkcjonowania i decyzję oddalono. Po raz pierwszy laboratorium w Rio otrzymało ostrzeżenie od WADA w listopadzie 2015 roku. Wówczas zostało umieszczone na tzw. czarnej liście, a agencja światowa dała władzom Brazylii i laboratorium czas do 18 marca na wprowadzenie nowych zasad i regulacji prawnych. Gdyby prezydent Rousseff nie podpisała dekretu akredytacja zostałaby automatycznie odebrana. Do podobnej sytuacji doszło podczas piłkarskich mistrzostwach świata 2014 w Brazylii - wówczas próbki były wysyłane do Szwajcarii.