Lavillenie to żywa legenda światowej lekkoatletyki. Mistrz (z Londynu) i wicemistrz olimpijski (z Rio de Janeiro), trzykrotny mistrz świata w hali, trzykrotny mistrz Europy, siedmiokrotny zwycięzca Diamentowej Ligi, 18-krotny mistrz Francji. Dwa lata temu mówił mi, że kiedy zaczynał, inspirował się skokami Jeana Galfione, mistrza olimpijskiego z Atlanty i - oczywiście - Siergieja Bubki. W 2014 roku wynikiem 6,15 pobił 21-letni rekord świata na hali - należący właśnie do Bubki. W zeszłym roku rekord Francuza pobił z kolei na zawodach w Toruniu Armand Duplantis. Szwed skoczył 6,17 (tydzień później poprawił się jeszcze o centymetr). Obaj wielcy rywale prywatnie bardzo się lubią. Lavillenie pierwszy raz przyjechał na Stadion Śląski w 2018 roku, również na Memoriał Kusocińskiego. Lubi skakać w Chorzowie. Potwierdził to niedzielnym startem. Wynikiem 5,92 pobił rekord Stadionu Śląskiego, wyprzedzając młodszego brata Valentine’a (5,80) oraz trzech Polaków. Robert Sobera i Piotr Lisek skoczyli po 5,70, a Paweł Wojciechowski - 5,60. Starszy Lavillenie atakował jeszcze w Chorzowie wysokość 6 metrów, ale już bez powodzenia. Po zawodach Francuz stał samotnie w tunelu to podszedłem. Paweł Czado, Interia: Gratulacje, to był dobry konkurs. Co pan o nim sądzi? Renaud Lavillenie: - Jestem bardzo zadowolony i usatysfakcjonowany tymi zawodami. 5.92 to bardzo dobry wynik w tym momencie sezonu. To dobry prognostyk na przyszłość. Zawody w Polsce są zawsze dobrze zorganizowane, zawsze oddaję tutaj dobre skoki. Dla mnie to przyjemność tutaj przyjechać, lubię tu startować. W Chorzowie startował też Valentin Lavillenie, pański brat zajął drugie miejsce. Wasza rywalizacja jest coraz ciekawsza. W lutym Valentin pierwszy raz zdobył tytuł mistrza Francji, cieszył się bardzo, że z panem wygrał [starszy brat nie był mistrzem Francji pierwszy raz od 2009, przyp. aut.] - W Chorzowie rzeczywiście nadarzyła się znakomita okazja, żeby się zmierzyć. Myślę, że to była dobra rywalizacja. Tym razem wygrałem, z kolei Valentin skoczył wyżej niż wasz Piotr Lisek. Co pan sądzi o Lisku? - Jest bardzo dobry. Zawsze to ważne - być zdolnym do zwycięstwa na zawodach z takim rywalem. Podczas konkursu miał małe trudności, ale potrafił się zmobilizować [Lisek skoczył 5,70 w trzeciej, ostatniej próbie, to jego najlepszy tegoroczny rezultat, przyp. aut.]. To jest zawodnik, z którym zawsze przyjemnością jest rywalizować na stadionie Wkrótce igrzyska w Tokio? Co chce pan tam osiągnąć? - Moim celem jest zdobycie tam medalu, trzeciego medalu olimpijskiego w karierze. Podczas konkursu było gorąco. Był to jakiś problem? - Nie, wręcz przeciwnie. Ja preferuję zawody kiedy jest bardzo ciepło, dobrze mi się wtedy skacze. Na ostatnich zawodach w Poznaniu nie było mi tak ciepło. [przed tygodniem Lavillenie zajął tam drugie miejsce, zwyciężył niespodziewanie jego młodszy rodak Ethan Cormon, przyp.aut.] A zawody na Śląskim pod względem temperatury bardzo mi odpowiadały. Także dlatego, że mogą przypominać warunki w Tokio. Tam podczas igrzysk ma być bardzo ciepło. rozmawiał: Paweł Czado