"Liczę na cztery medale naszych reprezentantów, w tym jedno złoto - Tomasza Majewskiego w pchnięciu kulą i jeszcze trzy brązowe" - prognozował Jacek Zamecznik. "Szkoda Sylwii Ejdys (WKS Śląsk Wrocław), którą wyeliminowała grypa. Ona mogła sięgnąć po srebro. Na najniższym stopniu podium może stanąć jeden z młodych 800-metrowców Marcin Lewandowski (Ósemka Police) lub Adam Kszczot (RKS Łódź). Również sztafeta 4x400 mężczyzn i Joanna Piwowarska (AZS AWF Warszawa) w skoku o tyczce mają szanse na medal" - ocenił Zamecznik. Największą niespodzianką dla szefa szkolenia PZLA jest obecność w reprezentacji 19-letniego Jana Ciepieli (Podlasie Białystok). "Zaskoczeniem było, gdy wygrał bieg na 400 m w halowych mistrzostwach Polski. Jako jedyny zawodnik uzyskał w Spale wynik poniżej 47 sekund. To naprawdę niezły rezultat" - podkreślił. Odważnie o starcie w Turynie wypowiedział się mistrz olimpijski z Pekinu. "Jadę po złoto. Nie liczy się wynik, a medal. Chciałem w tym sezonie halowym pchnąć kulę powyżej 21 m, udało się to w Chemnitz, więc teraz celuję już tylko w najcenniejszy krążek" - powiedział Majewski, który 27 lutego o 17 centymetrów poprawił halowy rekord Polski - 21,10. O miejscu na podium myśli również Paweł Czapiewski (Lubusz Słubice). Halowy mistrz Europy z Wiednia (2002) otwarcie przyznał - "jadę po medal". Jak zaznaczył "jestem dobrze przygotowany i wszystko jest na jak najlepszej drodze. Najgroźniejszym rywalem będzie na pewno Rosjanin Jurij Borzakowski oraz Kszczot i Lewandowski. Cieszę się jednak, że w wieku 32 lat po raz pierwszy jadę na imprezę o randze mistrzowskiej międzynarodowej, gdzie będę miał dwóch kolegów z reprezentacji. Na pewno będzie raźniej i dodatkowo zmotywuje, a to przyniesie konkretne efekty". Trzech Polaków wystąpi także w konkursie skoku o tyczce -Łukasz Michalski (SL WKS Zawisza Bydgoszcz), Adam Kolasa (Sporting Międzyzdroje) i Mateusz Didenkow (KL Gdynia). "Za cel stawiam sobie pokonanie wysokości nie niższej niż w halowych mistrzostwach kraju w Spale - 5,66" - powiedział Michalski. W tej samej konkurencji w gronie kobiet wystąpi Joanna Piwowarska. Pod nieobecność pięciu najgroźniejszych rywalek, w tym Anny Rogowskiej (kontuzja Achillesa) i Moniki Pyrek (nie planowała startu w HME) jej szanse na zdobycie medalu znacznie wzrosły. Podopieczna Dariusza Bontruka nie chce zapeszać i jak podkreśliła, przede wszystkim chciałaby poprawić rekord życiowy - 4,51 i dostać się do finału. "Nie chcę prognozować co może mi taki wynik dać, bo najważniejsze by skupić się na sobie i swoich skokach". Tytułu halowej mistrzyni Europy na dystansie 3000 m bronić będzie Lidia Chojecka (Warszawianka). "Będzie bardzo ciężko znowu stanąć na najwyższym stopniu podium. Nie czuję się na siłach, by walczyć o złoto, ale na pewno zależy mi na tym, by wypaść jak najlepiej. Najpoważniejszą rywalką będzie na pewno Rosjanka Anna Alminowa, która w tym roku uzyskała czas 8.28,49. To jest kosmiczny rezultat. Mam nadzieję, że w Turynie nie będzie tak szybko biegać" - powiedziała. Do dwóch konkurencji - skoku w dal i trójskoku zgłoszona została Joanna Skibińska (MKS Aleksandrów Łódzki). Halowa rekordzistka Polski w trójskoku (14,10) przyznała, że nie spodziewała się uzyskania minimów i dlatego niczego po starcie w Turynie nie oczekuje. "Podchodzę do tego na luzie, nie mam na sobie żadnych obciążeń psychicznych i cieszę się samym wyjazdem". W której konkurencji podejmie rywalizację nie jest jeszcze jasne, ale "lepiej czuję się w trójskoku" - podkreśliła. Dwie reprezentantki - Karolina Tymińska i Kamila Chudzik (obie AZS AWFiS Gdańsk) staną na starcie w pięcioboju. Pierwsza z nich najbardziej obawia się skoku w dal. "To największa loteria" - powiedziała i dodała, że "start w hali nie jest dla mnie najważniejszy, ale skoro zdecydowałam się na wyjazd na mistrzostwa Europy to chciałabym uzyskać przyzwoity wynik, tym bardziej, że mam niezły rekord życiowy - 4769 pkt". Wszyscy reprezentanci Polski na znak żałoby po nagłej śmierci mistrzyni olimpijskiej z Sydney Kamili Skolimowskiej będą mieli w Turynie przyczepione do strojów czarne wstążki.