"Istnieje podejrzenie, graniczące - jak uważają niektórzy - z pewnością, że w organizmie jednego z naszych najlepszych lekkoatletów, medalisty mistrzostw świata i Europy, wykryto ślady stosowania ludzkiego hormonu wzrostu. Badanie miało miejsce podczas mistrzostw Polski, które w tym roku odbyły się pod koniec lipca w Szczecinie" - napisano na stronie internetowej. Podobne sugestie pojawiły się na profilu partnerki młociarza Szymona Ziółkowskiego w jednym z portali społecznościowych. Szef Biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie Michał Rynkowski w rozmowie z x-news zaprzeczył tym plotkom. - Nie dostaliśmy z laboratorium jakichkolwiek próbek świadczących o przewinieniu w lekkiej atletyce. Nie zanotowaliśmy nic poważnego od czasu przyłapania Krzysztofa Zwarycza - stwierdził Rynkowski. Prezes PZLA Jerzy Skucha uważa, że na ten moment nie ma żadnych podstaw do wysuwania oskarżeń pod adresem reprezentantów Polski. - Nie zauważyłem, żeby na mistrzostwach była jakaś lotna komisja Światowej Agencji Antydopingowej, może to jest jakiś trop. Nie mam na razie żadnych informacji z IAAF - powiedział Skucha.