Po zawodach powiedzieli : Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław, rzut dyskiem - złoto): - Nareszcie złoto. Usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego to coś niesamowitego. To nie był najlepszy konkurs w moim wykonaniu, ale najdłuższy rzut na szczęście należał do mnie. Koncentrację zachowałem do samego końca, bo miałem przed oczami konkurs z ubiegłego roku, kiedy mistrzostwo świata przegrałem w ostatniej próbie. Daria Korczyńska (WKS Śląsk Wrocław, 4x100 m - brąz): - Nie powiedziałyśmy jeszcze ostatniego słowa. Jesteśmy młodą sztafetą, która ma zapas. Musimy przede wszystkim poprawić indywidualne rezultaty, a za rok będziemy walczyć o finał mistrzostw świata - to chyba taki cel minimum. Tomasz Szymkowiak (Orkan Września, 3000 m z przeszkodami): - Biegło mi się bardzo dobrze i gdyby ktoś na początku tego sezonu mówił mi, że będę piąty na mistrzostwach Europy, wziąłbym to w ciemno. Teraz czuję pewien niedosyt, bo przyjechałem tutaj z trzecim rezultatem w stawce, ale do brązowego medalu pretendowało aż pięciu zawodników. Marcin Marciniszyn (WKS Śląsk Wrocław, 4x400 m): - Przykro nam, że nie udało się stanąć na podium. Na otuchę tuż po minięciu mety usłyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego granego dla Piotra Małachowskiego. Przynajmniej z tego możemy się cieszyć. Dariusz Kuć (AZS AWF Kraków, 4x100 m): - Jesteśmy jeszcze młodą sztafetą i wiele nauki przed nami. Przede wszystkim musimy zadbać o poprawienie wyników indywidualnych. Zmiany całkiem nieźle już wychodzą, ale sporo też ćwiczyliśmy. Mam nadzieję, że w składzie nie będzie wielkich roszad i będziemy mogli w spokoju przygotowywać się do mistrzostw świata. Sylwia Ejdys (WKS Śląsk Wrocław, 1500 m): - Jestem załamana, nie wiem co się stało z moimi mięśniami. Po kwalifikacjach czułam się bardzo dobrze, byłam pełna nadziei na dobry występ, a tu nagle, już po pierwszym okrążeniu, nie miałam siły. Nie mogłam biec i do mety jedynie truchtałam.