Kendricks skoczył 6,06, uzyskując najlepszy rezultat w tym roku. Kilka tygodni temu w Monaco Lisek skoczył 6,02. Rywalizacja między oboma zawodnikami trwa w najlepsze, a jej apogeum nastąpi na mistrzostwach świata w Katarze, które odbędą się na przełomie września i października. Tymczasem rekordzista Polski w skoku o tyczce po serii mityngów Diamentowej Ligi zawitał do Warszawy, gdzie na mityngu przy Multimedialnym Parku Fontann wygrał zawody wynikiem 5,61. Lisek próbował jeszcze pokonać wysokość 5,80, ale bez skutku. Olgierd Kwiatkowski, Interia: Czy jest pan zadowolony z konkursu na warszawskim mityngu? - Te wyniki mówią same za siebie. Ja się cieszę, że wygrałem. Wiem, że wynik jest gorszy niż oczekiwaliśmy. To był jednak bardzo trudny konkurs. Dwa razy musieliśmy przeprowadzić rozgrzewkę. Później była ulewa, oberwanie chmury. Zawody były wspaniałe, przyszło dużo ludzi, wiem, że mogłem pokazać się z lepszej strony. U każdego sportowca ambicje zawsze są wysokie. Jak pan ocenia wynik 5,61? - Nie jestem wymagający pod tym względem. Dla mnie każdy wynik powyżej 5,80 jest zadowalający. Tym razem uzyskałem mniej, ale mimo to - ze względu na te warunki - jestem zadowolony. Nie obawia się pan, że szczyt formy przyszedł za wcześniej? - Mam nadzieję, że nie. Liczę na to, że dołożę jeszcze parę centymetrów, choć to nie jest łatwe. Teraz trzeba się nastawić nawet na to, że ciężkie treningi spowodują obniżenie formy. Mam nadzieję, że na 110 procent będę przygotowany na mistrzostwa świata. W tym czasie pana rywal Sam Kendricks pokonał poprzeczkę na wysokości 6,06. - Sam jest bardzo stabilny. Zawsze mu się uda oddać jeden bardzo dobry skok w konkursie, a to zwiastowało, że kiedyś przyjdzie dobry wynik. Jest w bardzo dobrej dyspozycji. Nie zapominajmy jednak o tym, że mistrzostwa świata to nowe rozdanie. Wszyscy będą inaczej przygotowani. Jak? Tego nie wiadomo. Pan już określił swoje granice możliwości? - Wynoszą one 6,02, bo tyle skoczyłem. Każdy skok sześciometrowy to wielkie wydarzenie. Nie byłoby o tym rezultacie tak głośno, nie mówilibyśmy teraz o nim, gdyby nie miał takiego znaczenia. Trudno przewidzieć, jak dalej będę skakać. Jaki ma pan plan na najbliższe tygodnie? - Ciężkie treningi. Przygotowuję się do mistrzostw świata. Do dla mnie główna impreza sezonu. A myśli pan już o igrzyskach w Tokio? Odbędą się dokładnie za rok. - Do każdych zawodów przystępuję z nadziejami na miejsce na podium. Ale w dobie skaczących bardzo wysoko trzeba skakać powyżej sześciu metrów, a jak wspomniałem to nie jest łatwe. Muszę być naprawdę dobrze przygotowany. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski