To były bardzo udane zawody dla "Biało-czerwonych". Polska po raz pierwszy w historii wygrała klasyfikację medalową lekkoatletycznych mistrzostw Europy. W Amsterdamie "Biało-czerwoni" wywalczyli 12 krążków - sześć złotych, pięć srebrnych i jeden brązowy. Fajdek (Agros Zamość) wynikiem 80,93 po raz pierwszy w karierze został mistrzem Europy. Tichon osiągnął 78,84, a Nowicki (Podlasie Białystok) 77,53. Nasz mistrz Europy w rzucie młotem przyznał po konkursie w Amsterdamie, że jest bardzo zmęczony, samopoczucie ma fatalne, a trzy kawy i trzy napoje energetyczne wypite przed finałową rozgrywką nie zdołały go pobudzić. - Miałem tu dwa różne konkursy - eliminacyjny i finałowy. Niedziela zaczęła się dla mnie jakoś dziwnie, sennie, monotonnie. Samopoczucie fatalne. Ale... Przystanek w drodze do Rio de Janeiro zaliczony i jedziemy dalej. Zadanie wykonane, na laurach nie spoczywam, wracam do kraju i biorę się dalej do roboty - powiedział podopieczny Czesława Cybulskiego. Wynikiem 80,93 m po raz pierwszy w karierze został mistrzem kontynentu. Dwa lata temu z Zurychu przywiózł srebro, a ponadto ma dwa złote medale mistrzostw świata - z Moskwy (2013) i Pekinu (2015). - Kiedyś oświadczyłem, że moim celem jest kolekcjonowanie trofeów - przypomniał. Dodał też ze smutkiem, że "ten człowiek będzie nas prześladował". Na myśli miał skażonego dopingiem Białorusina Iwana Tichona, który na podium przedzielił Polaków. - Zgodnie z zapowiedzią ręki jemu nie podałem. Współczuję Wojtkowi, którego ten koksiarz wykolegował - podkreślił. Wojciech Nowicki (Podlasie Białystok) przeprosił dziennikarzy słowami: Jestem bardzo zdenerwowany i nie mam głowy do rozmów.