Za Polakiem uplasowali się: wicemistrz pekińskich igrzysk Christian Cantwell - 20,73, Daniel Taylor - 20,38 i mistrz świata Reese Hoffa - 20,37, a ósmy był Garrett Johnson - 19,24. Przed wyjazdem do Stuttgartu Tomasz Majewski, pytany czy poradzi sobie z "siłą złego" na jednego, powiedział: - Muszę sobie poradzić. Skoro mam już medal, to pora zacząć wierzyć, że jestem mistrzem olimpijskim. A mistrzowi nie wypada przegrywać. Ponadto jestem liderem światowego rankingu IAAF, to też zobowiązuje. Po Pekinie mam apetyt na pierwsze miejsca. W środę w Szczecinie Amerykanie ponownie "zaatakują" polskiego olbrzyma (2,04 m i 134 kg) w mityngu Pedro's Cup. Cantwell i Hoffa zapowiedzieli, że nie dadzą wygrać Majewskiemu. W Stuttgarcie, w pierwszym - zimnym i deszczowym - dniu szóstego Światowego Finału Lekkoatletycznego Czeszka Barbora Spotakova poprawiła rekord świata w rzucie oszczepem uzyskując wynik 72,28 m. Z kolei Dyskobol Śląska Wrocław Piotr Małachowski wywalczył, jak w Pekinie drugie miejsce . - Drugie miejsca w igrzyskach i światowym finale coś znaczą. Nie jestem już chłopcem do bicia, jak bywało to wcześniej - powiedział. Nasz lekkoatleta przyznał, że po igrzyskach nie miał zbyt wiele czasu na treningi. - Pojawiałem się na stadionie 2-3 razy w tygodniu na 30-40 minut. Zajęć technicznych w ogóle nie udało mi się przeprowadzić, a mimo wszystko rzuciłem w sobotę 66,07. Może wcale nie warto ciężko trenować? Marek Plawgo (Warszawianka), który startował w cudzym stroju, był zawiedzony, że zajął dopiero szóste miejsce w biegu na 400 m przez płotki (51,13). - Na pewno pierwsze miejsce było w moim zasięgu, a że tak się nie stało, złożyło się kilka przyczyn. Dwa tygodnie temu przeziębiłem się, musiałem trzy dni spędzić w łóżku. W Stuttgarcie największym problemem był fakt, że nie doleciał mój bagaż. Zastanawiałem się, czy nie zrezygnować ze startu, ale w końcu pożyczyłem buty od wolontariusza, a organizatorzy dali mi kolce. Najpierw takie do biegów przełajowych, potem na szczęście znalazły się odpowiednie dla mnie - opowiadał Plawgo. Mistrzyni olimpijska i rekordzistka świata w skoku o tyczce Jelena Isinbajewa zrezygnowała ze startu. Rosyjska ekipa narzekała na zimno panujące w Niemczech. Konkurs wygrała Niemka Silke Spiegelburg przed Rosjanką Swietłaną Fieofanową i Moniką Pyrek (MKL Szczecin) - wszystkie pokonały wysokość 4,70. Także na trzeciej pozycji uplasowała się Anita Włodarczyk, która rzuciła młotem na odległość 70,97. Zawodniczkę AZS AWF Poznań wyprzedziły Kubanka Yipsi Moreno - 74,09 i Słowaczka Martina Hrasnova - 71,40. Bardzo dobrze spisał się na 800 m Marcin Lewandowski (Ósemka Police). Jedyny, obok Niemca Steffena Co, Europejczyk w finale zajął czwarte miejsce, wyprzedzając m.in. Marokańczyka Amine'a Laalou, reprezentanta RPA Mbulaeniego Mulaudzi i Kenijczyka Richarda Kiplagata, który miał taki sam czas jak Polak (1.49,40). Zwyciężył jego rodak Alfred Kirwa Yego (1.49,05). Były rekordzista świata Jamajczyk Asafa Powell wygrał zdecydowanie bieg na 100 m w 9,87. Szwed Stefan Holm z drugą pozycją w konkursie skoku wzwyż, za Rosjaninem Andriejem Silnowem, postanowił zakończyć karierę. Wyniki pchnięcia kulą: 1. Tomasz Majewski (Polska) 20,88 2. Christian Cantwell (USA) 20,73 3. Daniel Taylor (USA) 20,38 4. Reese Hoffa (USA) 20,37 5. Dorian Scott (Jamajka) 20,04 6. Peter Sack (Niemcy) 19,91 7. Dylan Armstrong (Kanada) 19,30 8. Garrett Johnson (USA) 19,24