"Była szansa wypromowania innych konkurencji, nie tylko tych, które cieszyły się wcześniej przywilejem "złotych". Poza tym rywalizacja w wielu trwała do samego końca i nie trzeba było wygrywać wszystkiego, by ostatecznie sięgnąć po zwycięstwo w klasyfikacji generalnej" - powiedział mistrz olimpijski z Pekinu w pchnięciu kulą. Nowy cykl zawodów zastąpił Złotą Ligę. Zgodnie z nazwą główną nagrodą nie były jak dotychczas sztabki złota, a czterokaratowe diamenty wartości 80 tys. dolarów. By je otrzymać, nie trzeba było wygrać wszystkich mityngów, wystarczyło być najlepszym w końcowej klasyfikacji. Seria objęła czternaście imprez w Europie, Ameryce Północnej i Azji, a zakończyła się 27 sierpnia w Brukseli. Każdy z mityngów miał pulę nagród w wysokości przynajmniej 416 tys. dolarów. "Dla większości konkurencji to wielka szansa na promocję. Nie pamiętam kiedy po raz ostatni było pchnięcie kulą w Brukseli. Chyba z dziesięć lat temu. Większość świetnie się sprawdziła. Jest znacznie większa rywalizacja, jest więcej ciekawych pojedynków, nie tylko na bieżni, ale i w kole - czy to w konkursie rzutu dyskiem, czy to pchnięciu kulą" - dodał zawodnik AZS AWF Warszawa.