Dystans pokonał w 1.47,07 i wspaniałym finiszem wyprzedził na ostatnich metrach prowadzącego Brytyjczyka Michaela Rimmera - 1.47,15 oraz Adama Kszczota (RKS Łódź) - 1.47,22. Talent biegowy Marcin Lewandowski ujawnił dość wcześnie. Za namową m.in. brata Tomasza zaczął trenować w kwietniu 2002 roku jako zawodnik niezrzeszony w żadnym klubie sportowym. Na początku dwa-trzy, następnie cztery razy w tygodniu. Po miesiącu takiego wprowadzenia wygrał Gimnazjadę rezultatem 2.40,86 na 1000 m. W wieku 19 lat miał wyniki lepsze niż legendarni średniodystansowcy Wilson Kipketer, Sebastian Coe i Nils Schumann. Przez początkowe trzy lata kariery reprezentował klub LKS Błękitni Słubice, gdzie otrzymał wsparcie władz samorządowych oraz cenionego szkoleniowca Piotra Kiedrowicza (m.in. był trenerem kadry Polski juniorek), który do dziś współpracuje z Tomaszem Lewandowskim. Potem przeniósł się do Uczniowskiego Klubu Lekkoatletycznego "Ósemka" Police. Od lipca reprezentuje barwy Stowarzyszenia Lekkoatletycznego Zawisza Bydgoszcz. - Marcin przystał na naszą ofertę, której najatrakcyjniejszym punktem jest oczywiście etat żołnierza zawodowego w stopniu szeregowca w Wojskowej Grupie Sportowej Bydgoszcz - wyjaśnił mjr Dariusz Bednarek, dowódca grupy. - Jego głównym zadaniem, zawartym w kontrakcie, będzie prezentowanie wysokiej formy i odnoszenie znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej. W mistrzostwach świata juniorów w Pekinie w 2006 roku Lewandowski zajął czwarte miejsce. Rok później wywalczył tytuł młodzieżowego mistrza Europy w Debreczynie, a w minionym - wicemistrza w Kownie. W półfinale mistrzostw świata w Berlinie 2009 przewrócił się na bieżnię, podcięty przez Holendra Soma i Sudańczyka Kakiego. Po proteście polskiej ekipy został dokooptowany do finału, w którym był ósmy. Z końcem ubiegłego roku pojechał do Kenii. - W treningu lekkoatletów tego kraju musi być sens, dlatego chcemy go odszukać i zastosować - wyjaśniał wówczas Tomasz, starszy brat Marcina. - Dzięki treningowi na wysokości 2300 m n.p.m. liczba czerwonych krwinek u Kenijczyków jest większa niż u ćwiczących na nizinach, a co za tym idzie, lepsza jest także ich wytrzymałość. Dlatego zwykła rejonowa szkoła gimnazjalna St. Patrick High School w Iten wychowała kilkunastu medalistów olimpijskich, mistrzów i rekordzistów świata. Marcin Lewandowski wspomniał, że codziennie - poza bieganiem - uczestniczył w jakimś przedsięwzięciu, poznawał Kenię, spotykał się z mistrzami obecnymi lub byłymi, by porozmawiać o treningu, sportowym stylu życia i filozofii sportowej. - Pozwoliło to nam poszerzyć horyzonty, zwiększyć wiedzę z zakresu metodyki szkoleniowej, poznać mentalność mistrzów. Przeżyciem dla niego był udział w weselach. Na jednym z nich (żenił się Izaak Songok) były takie gwiazdy jak: Limo, Jepkosgei, Jelimo, Chipkirwok, Kiptanui, Choge, Kibet, Kemboi i Kipruto. - Drugie było już mniej wystawne, ze względu na nieobecność tych sportowców, ale równie ciekawie. Zwykłe wesele na wsi. Zaprasza się tylko rodzinę, ale przychodzi każdy kto tylko może. Na tym weselu było więcej ludzi niż mieszkańców w całej wsi. Panna młoda wraz z prezentem otrzymuje chustę, którą zakłada. Po 20 minutach ma już ich kilkanaście. Wszyscy jedzą ugali (gulasz wołowy) i piją herbatę z mlekiem. Siedzą w pomieszczeniach bez światła. Impreza szybko się kończy, ponieważ nadchodzi zmrok - wspomniał mistrz Europy. - Moim zdaniem brat jako sportowiec rozwija się idealnie i najważniejsze, czego mu brakuje, to doświadczenia. Jak je zdobędzie, może wygrywać ze wszystkimi - podkreślił Tomasz Lewandowski. Kiedy Borzakowski biegł w Atenach po olimpijskie złoto, miał 23 lata. Schumann w Sydney - 22, Kipketer - 23 (gdy zdobywał pierwszy tytuł mistrza świata), zaś Coe - 24, jak został w Moskwie mistrzem igrzysk. W Londynie Lewandowski będzie miał 25 lat.