Norweg zamierza zaatakować rekord życiowy - 46,92, który jest drugim w historii na tym dystansie po 46,78 Kevina Younga z 1992 roku. Według informacji norweskiej telewizji NRK, jego sponsor prowadzi dla uzyskania lepszego wyniku też starania o występ w Monaco "wielkiej trojki" z ME w Berlinie, czyli poza złotym Warholmem także srebrnego medalisty Yasmaniego Copello i brązowego Thomasa Barra. Z powodu pandemii koronawirusa i odwołania szeregu mityngów Norweg wystartował w tym sezonie tylko raz, 11 czerwca podczas mityngu w Oslo. Na nietypowym dystansie 300 metrów przez plotki biegnąc samotnie uzyskał wynik 33,79 sekundy, który jest nieoficjalnym rekordem świata. "Czuję, że rozrywa mnie energia i chcę już biegać. Czuję się jak wojownik, który zbyt długo nie miał prawdziwej walki i zaczyna czuć zapach krwi" - powiedział Warholm na antenie NRK. Po Monako następnym startem Norwega będzie 23 sierpnia mityng Diamentowej Ligi w Sztokholmie, gdzie pobiegnie 400 metrów płaskie. Start ten niepokoi jednak Warholma, ponieważ Szwecja jest według norweskiego ministerstwa spraw zagranicznych tzw. "strefą czerwoną" i Norwegom odradza się wyjazdy do tego kraju, za wyjątkiem Gotlandii. Dlatego Warholm zamierza wynająć już w Monako samochód mieszkalny, pojechać nim do Sztokholmu i przez kilka dni mieszkać w nim razem z trenerem w okolicy stadionu, aby uniknąć jakichkolwiek kontaktów. "Nie chcę ryzykować zakażenia, ponieważ skutek zapalenia płuc, który by zmniejszył ich wydajność nawet o pół procenta, mógłby zaważyć na całej mojej karierze. To nie są żarty. W Norwegii podchodzimy do tej pandemii bardzo poważnie" - wyjaśnił. Dodał, że w Sztokholmie, gdzie wystartuje na płaskim dystansie 400 metrów, celem będzie jego własny rekord kraju - 44.87, lecz zapowiedział też atak na rekord Europy - 44.33 należący od 1987 roku do Thomasa Schoenlebe z byłego NRD. Zbigniew Kuczyński