"Ten rok - 2013 do tej pory jest dla mnie szczęśliwy - wziąłem ślub, urodziła mi się córeczka, zakwalifikowałem się do finału, a walka o medale odbędzie się 13 sierpnia. Dużo tych trzynastek, a ja tę liczbę bardzo lubię" - przyznał zawodnik SL WKS Zawisza Bydgoszcz. We wtorek o godz. 19.10 czasu polskiego Lewandowski po raz trzeci w karierze wystartuje w finale mistrzostw świata. "Mam nadzieję, że w końcu wyjadę z nich z medalem na szyi. Jakiego koloru? To dla mnie bez znaczenia, bo nie mam jeszcze żadnego. Jak wywalczę srebrny, to za dwa lata będzie mnie interesować tylko złoto" - podkreślił. Czwarty zawodnik ostatnich mistrzostw w Daegu (2011) nie traktuje tego startu jako rewanżu za igrzyska w Londynie. "One są raz na cztery lata i mają swoją magię. To jeszcze wszystko przede mną" - powiedział. W poniedziałek przede wszystkim ma zamiar... spać. "To najlepsza regeneracja. Zrobię wszystko żeby jak najlepiej odpocząć. Nie zamierzam analizować mojego biegu w półfinale. Nie jestem typem filozofa, który musi wszystko przemyśleć" - dodał. Lewandowski, podobnie jak inni lekkoatleci, narzeka na wyżywienie w hotelowej stołówce. "Moje podniebienie jest szczególnie wybredne, więc nie jest łatwo" - przyznał. Również Szymon Ziółkowski (AZS OŚ Poznań), który o godz. 18.30 rozpocznie walkę o medal w rzucie młotem, nie ma dobrej opinii pod tym względem. "Bardzo kiepsko karmią, tylko jogurt, śmietana i niewiele mięsa. A ja bym wciągnął takiego steka wołowego, czy krewetki" - zamarzył po kwalifikacjach.