Psycholog sportowy Christof Treier skomentował na antenie telewizji YLE: "lekkoatletyczny pociąg nam odjechał, lecz na własne życzenie". Stacja przypomniała, że ME w Berlinie były najsłabsze dla Finlandii od 52 lat, czyli od czasu, kiedy w 1966 roku w Budapeszcie Finowie nie znaleźli się w klasyfikacji medalowej. Była to też dla lekkoatletów Finlandii trzecia z rzędu prestiżowa impreza bez medalu, po ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Londynie i olimpiadzie w Rio de Janeiro w 2016 roku. Fińskie media oceniły rezultaty z Berlina jako totalny upadek, przypominając że Finlandia była kiedyś potęgą i w rozgrywanych od 1934 roku lekkoatletycznych ME znajduje się na 10. pozycji w klasyfikacji medalowej z 101 medalami, w tym 33 złotymi, 28 srebrnymi i 40 brązowymi. "Taki wynik poprawia samopoczucie, lecz jest tylko przypomnieniem o dawnej przebrzmiałej już chwale narodowego sportu. Świat dzisiaj wygląda inaczej. Młodzież prowadzi inne życie i ma inne zainteresowania i możliwości niż nasi byli bohaterowie. Działacze i trenerzy mają zupełnie inną wizję sportu wyczynowego, rozmijającą się z rzeczywistością" - wyjaśnił Treier. "Oni, jak też większość Finów, żyją przeszłością i latami 70. i 80. Sądzą, że wyniki osiąga się ciężkim, surowym treningiem, najlepiej w samotności i bólu, w ciemnym lesie - na zasadzie: im więcej włożonego wysiłku, tym lepszy rezultat" - podkreślił. "Patrząc na inne kraje, jak na przykład bliskie nam Norwegia i Szwecja, podejście do sportu może być zupełnie inne, oparte na przyjemności. Młodzi Norwegowie zbierają się na stadionach, aby w radosnej i luźnej atmosferze spędzać czas korzystając przy okazji z nowoczesnych metod treningu, a Finowie chcą wyników, trenując ascetycznie i na smutno" - dodał. Eksperci YLE skrytykowali krajową federację lekkoatletyczną za brak ducha reprezentacji, której członkowie byli samotni, podczas gdy "drużyny takie jak Norwegia, Wielka Brytania, Polska i Niemcy tryskały wręcz narodową dumą, a zawodnicy z różnych dyscyplin wzajemnie się dopingowali". Krytyka spadła zwłaszcza na głównego trenera Jormę Kemppainena, który po trzeciej imprezie bez medalu "nie widzi w tym fakcie żadnej swojej winy i nie zamierza podać sie do dymisji". "Przyznaję, że popełniliśmy błędy w przygotowaniach i teraz musimy je przeanalizować. Liczyłem na trzy, cztery pewne medale. Cóż, nie wywalczyliśmy żadnego. Trudno, tak bywa. To jest przecież sport" - powiedział Kemppainen.