W piątkowych eliminacjach Justyna Kasprzycka (AZS AWF Wrocław) i Kamila Lićwinko (Podlasie Białystok) uporały się z wymaganą wysokością 1,95 i pewnie awansowały do finału. "Może ich skoki nie były idealne, ale na to składa się wiele czynników. Może zabrzmi to banalnie, ale naprawdę rano skacze się bardzo źle. Wiem, bo sama tego nie znosiłam. To że popełniały błędy techniczne, zwłaszcza Kamila, nic jeszcze nie znaczy" - powiedziała w rozmowie z PAP Szwedka, dwukrotna halowa mistrzyni świata. Bergqvist jest pewna, że jedna z Polek stanie w sobotę na podium. "Obecnie w skoku wzwyż w czołówce jest bardzo ciasno. Może zdarzyć się dosłownie wszystko. Także w sobotę. Jakbym miała obstawiać, to postawiłabym na medal jednej z Polek. Której? Nie wiem. To będzie zależało akurat od dyspozycji dnia" - dodała. Jej zdaniem bardzo dobrze wygląda także Hiszpanka Ruth Bestia. "Ona technicznie jest bardzo poukładana. To bardzo ważne w sytuacjach stresowych" - podkreśliła. Szwedka uważa, że nie powinno się zapominać także o Chorwatce Blance Vlasic. "W eliminacjach miała problemy, ale ona po prostu nie wpadła jeszcze w swój rytm. Widać było, że wyraźnie jej czegoś brakuje. Ona jest jednak bardzo doświadczona, wie jak się zdobywa medale, potrafi znakomicie się skoncentrować. Na miejscu jej rywalek na pewno bym się jej obawiała" - oceniła. Mimo wszystko uważa, że przyszłość skoku wzwyż należy do Polek. "Są młode, pełne zapału, czerpią radość ze skakania i - co najważniejsze - ustabilizowały się na wysokim poziomie. Tu już nie ma mowy o jakimkolwiek przypadku" - dodała. Finał skoku wzwyż kobiet odbędzie się w sobotę o godz. 19.15.