- Mam nadzieję, że kule będą daleko latać i poprawię swój najlepszy w tym sezonie wynik. Chciałbym przekroczyć 21 metrów, ale z rezultatu zbliżonego do tej granicy również będę zadowolony. Widziałbym bowiem, że forma zwyżkuje i wszystko zmierza w dobrym kierunku - powiedział zawodnik AZS AWF Warszawa. 8 lipca Majewski pchnął w Bostonie kulę na odległość 20,61 metra. Do najlepszych wyników uzyskanych w tym roku przez Amerykanina Ryana Whitinga (21,37) i Niemca Davida Storla (21,33) sporo mu jeszcze brakuje. - Jestem spokojny, bo wiem, że mam ich dogonić nie teraz, tylko w halowych mistrzostwach świata. Właśnie wtedy chcę osiągnąć apogeum formy - zapewnił. Podopieczny Henryka Olszewskiego ma nadzieję, że w sobotnim konkursie do większego wysiłku zmuszą go także krajowi rywale. - Chciałbym, żeby mi się postawili. Na początku sezonu wydawało się, że stać ich będzie na osiągnięcie niezłych wyników, ale na razie jakoś im nie wychodzi. Wierzę, że w Sopocie wreszcie się przebudzą - przyznał 32-letni kulomiot. Zdecydowanie bardziej zacięta rywalizacja powinna mieć miejsce w skoku o tyczce mężczyzn. Walka toczy się bowiem nie tylko o medale, ale również o przepustki do startu w 15. halowych mistrzostwach świata. Minimum ma trzech zawodników, ale w tej imprezie udział może wziąć tylko dwóch. W najkorzystniejszej sytuacji jest legitymujący się najlepszym w tym roku rezultatem w Polsce Paweł Wojciechowski (SL WKS Zawisza Bydgoszcz), który 18 stycznia w Orleanie uzyskał 5,76 metra. Jego konkurenci to Piotr Lisek (OSOT Szczecin) i Robert Sobera (AZS AWF Wrocław) zaliczyli 5,75. - Na tym poziomie jeden centymetr nic nie znaczy. Emocji w Ergo Arenie nie powinno w sobotę zabraknąć - powiedział Wojciechowski. W Sopocie mistrz świata z Daegu w 2011 roku zamierza poprawić swój najlepszy w tym roku rezultat. - Chcę udowodnić sobie, że stać mnie na walkę o medale także podczas halowych mistrzostw świata. Mam nadzieję, że w sobotnim konkursie skoczę ponad 5,80 metra. Nie mam nic przeciwko temu, abym zbliżył się do swojego rekordu Polski, który wynosi 5,86. Moim sprzymierzeńcem powinna być też bieżnia, bo w Ergo Arenie jest taki rozbieg, jaki mi najbardziej odpowiada - ocenił. Przygotowania niespełna 25-letniego tyczkarza do czempionatu kraju nie przebiegały jednak bez zakłóceń. - Przez ostatnie dwa tygodnie zmagałem się z przeziębieniem i prawie w ogóle nie trenowałem. Przystąpię zatem na świeżości - skomentował. Wiadomo już, że z powodu kontuzji w 15. HMŚ nie wystąpi m.in. halowy rekordzista świata (6,16) Francuz Renaud Lavillenie. - Dla kibiców to duża strata, bo Francuz był gwarantem fantastycznego konkursu. Lavillenie znajdował się w niesamowitej formie i jestem przekonany, że w Sopocie ponownie poprawiłby najlepszy w historii rezultat. Niestety, Renaud przegrał z kontuzją. Przy jego absencji wiem, że w mistrzostwach świata będę jedno miejsce wyżej. On jest bowiem absolutnie poza zasięgiem wszystkich zawodników - podsumował Wojciechowski.