"W ostatnich miesiącach słyszałam, że to "koniec imperium i epoki Isinbajewej" - powiedziała Jelena Isinbajewa. - Bardzo chciałam pokazać, że tak nie jest. W piątek wieczorem wyszłam na start, czując sportową złość i byłam głodna zwycięstwa. Myślę, że kolejne rekordy będzie mi już łatwiej bić. Jeżeli przeanalizujemy mój ostatni rekord, to widać, że pokonałam poprzeczkę z zapasem. Moim celem jest pobicie 36 rekordów świata tak jak to zrobił Siergiej Bubka". Jelena Isinbajewa przyznała, że nie atakowała 5,02 m tylko zdecydowała się na 5,03 m gdyż "ostatnio miała pecha, do parzystych wysokości". "Wykonałam bardzo dużo prób na 5,02 i wszystkie były nieudane - mówi Isinbajewa. - Zdecydowaliśmy nie powtarzać tej wysokości. Przed próbą bicia rekordu świata trener powiedział do mnie: Lena tylko nie decyduj się na 5,02. Zadysponuj 5,03". Jelena Isinbajewa przyznała, że kiedy przeskoczyła 4,95 była bardzo szczęśliwa i pobiegła w stronę trenera. "Trener powiedział, że na razie mi gratulować nie będzie - opowiada Rosjanka. - Jest za wcześnie. Dodał, że stać mnie na rekord świata. Sama zresztą od początku czułam, że mogę uzyskać świetny wynik". Jelena Isinbajewa dodała, że w porównaniu z 2007 rokiem jest mocniejsza fizycznie - szybciej biega i dalej skacze: "Jednak najważniejsze, że w mojej psychice zaszły zmiany na lepsze. Znowu cieszy mnie sport, jestem mu w stu procentach oddana i szczęśliwa. Czuję się ponownie Leną Isinbajewą. Tak jak w młodości".