Lekkoatleta MKS do olimpijskiej kadry biało-czerwonych dostał się w ostatniej chwili, po sukcesie w lipcowych mistrzostwach Europy w Amsterdamie. Trójskoczek osiągając w stolicy Holandii swój najlepszy wynik w karierze - 17,16 m - zdobył srebrny medal oraz wypełnił minimum PZLA na sierpniowe igrzyska. - O tę nominację walczyłem do samego końca i wreszcie udowodniłem, że zasługuję na wyjazd do Rio. Dla niektórych mogło to być zaskoczenie, ale nie dla mnie, bo z trenerem Leszkiem Lipińskim wszystko podporządkowaliśmy przygotowaniom do ME oraz igrzysk. Tak trenowaliśmy i pracowaliśmy, żeby najlepsza forma przyszła właśnie teraz. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogę nie pojechać do Rio - podkreślił w rozmowie z PAP. Zdradził, że najlepszym dowodem na to, iż cały czas wierzył w start na igrzyskach jest... data ślubu z narzeczoną Martą, który oboje - biorąc pod uwagę termin najważniejszej dla sportowców imprezy - dużo wcześniej zaplanowali na wrzesień. Dla 27-letniego zawodnika konkurs olimpijski będzie najważniejszym występem w karierze, ale zamierza do niego podejść ze spokojną głową. Podkreślił bowiem, że w czasie zawodów najważniejszą rzeczą będzie odpowiednia koncentracja. - O formę nie muszę się martwić, bo jest życiowa, a to jak daleko skoczę, zależy od sfery mentalnej. Jeśli "wyłączę się" tak jak w Amsterdamie, powinno być dobrze. Na tych zawodach bardzo dużo się nauczyłem - przyznał. Jak tłumaczył syn mistrza świata z Helsinek (1983 r.) i rekordzisty Polski (17,53) Zdzisława, sukcesem w Holandii udowodnił sobie, że jest w stanie daleko skakać. Zdobyty tytuł wicemistrza kontynentu dodał mu również pewności siebie i był lekcją, że dzięki odpowiedniej koncentracji i mobilizacji może zdobywać medale na najważniejszych imprezach. Lekkoatleta zdaje sobie sprawę, że po tym sukcesie wzrosły oczekiwania wobec niego. Zapewnił jednak, że w Brazylii jest w stanie im sprostać. - Wolę być w takiej roli niż oglądać igrzyska w telewizji - zauważył. Dla jedynego reprezentanta Polski w trójskoku planem minimum w olimpijskim debiucie jest udział w ścisłym finale. - Satysfakcjonujący byłby wynik powyżej 17 metrów. Chciałbym jednak poprawić "życiówkę" z Amsterdamu, bo skok w okolicach 17,16 albo 10 cm dalej może dać miejsca od pierwszego do piątego - ocenił. Zanim Hoffmann złoży olimpijską przysięgę i wyleci do Rio czeka go jeszcze jeden start - 28 lipca podczas Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły. Do Brazylii lekkoatleta zabierze flagę woj. łódzkiego, którą razem ze skoczkiem wzwyż Sylwestrem Bednarkiem (RKS Łódź) otrzymał we wtorek od marszałka województwa łódzkiego Witolda Stępnia. Igrzyska w Rio rozpoczną się 5 sierpnia i potrwają do 21 sierpnia. Finał konkursu trójskoku zaplanowano na 16 sierpnia. Dzień wcześniej odbędą się eliminacje.