Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz) zamierza przez pierwszy tydzień, z dwóch, które zostały do halowych mistrzostw Europy w Glasgow (1-3 marca) ciężko trenować."Potem będzie wypuszczenie, ale jeszcze teraz trzeba podbić dyspozycję. Trochę tymi ostatnimi startami się wyprztykałyśmy. Oddałam to, co wybudowałam przez zimę. Teraz trzeba podładować akumulatory. Będziemy na obozie w Spale od czwartku. Tam potrenujemy całą sztafetą. Chyba w ogóle cała reprezentacja Polski się tam spotyka" - podkreśliła zawodniczka, na co dzień pracująca nad formą ze swoją mamą Iwoną.Przyznała, że do występu w Glasgow nie będzie już startowała."Nie traktuję tej obecnej sytuacji, z przewodzeniem listom, jako takiej, że jestem faworytką mistrzostw Europy. To, że teraz biegam na poziomie 52 sekund, to mój wielki sukces, ale za dwa tygodnie dyspozycja może wzrosnąć u innych zawodniczek. Znam dziewczyny, które są moimi bezpośrednimi rywalkami i wiem, jak one trenowały. Gdy wyjeżdżałam z RPA w styczniu - z już wysoką dyspozycją, to kilka dziewczyn dopiero tam przyjeżdżało. One w starty wchodziły o wiele później, a już biegały w okolicach 52 sekund z kawałkiem. Zobaczymy jak będą wyglądały w Glasgow. Tam wszystko zacznie się znów od zera" - oceniła mistrzyni Polski.Baumgart-Witan przewodzi tegorocznym światowym tabelom z wynikiem 51,91. Druga jest Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice) - 52,14, a piąty czas w Europie ma po mistrzostwach kraju w Toruniu Anna Kiełbasińska (SKLA Sopot) - 52,32. "Z Leą Sprunger ze Szwajcarii jestem w kontakcie (52,19 - PAP). Ona mogła iść zupełnie innym cyklem, bo u niej w kraju nie ma tak wysokiego poziomu tej konkurencji. Podczas mistrzostw Szwajcarii w ten weekend pobiegła 60 m. Ona się już przygotowuje do HME, a ja jeszcze musiałam nieco oddać ze swojej dyspozycji. Od jutra zacznę nowe przygotowania do Glasgow. Wszystkie zaczynamy od zera, stajemy w eliminacjach i każda będzie równa. Zobaczymy, co będzie w finale. Oby finał przyniósł polskie medale" - stwierdziła Baumgart-Witan.Dodała, że jest przekonana o występie indywidualnym w Szkocji swojej koleżanki ze sztafety Święty-Ersetic. "Jeżeli miałabym tam z kimś przegrać, to chciałabym, żeby to była tylko Justyna. Tak, żeby złoto zostało w Polsce. Ona miała trudny zeszłoroczny sezon i jest trochę zmęczona, także psychicznie. To będzie jej decyzja. Ma ciężki orzech do zgryzienia. Jeżeli jednak zdecyduje inaczej, to mam nadzieję, że wystartuje w sztafecie, bo jest nam bardzo potrzebna. Ja bym jej nie namawiała to startu indywidualnego" - dodała żartobliwie mistrzyni Polski.Przyznała, że bardzo lubi Justynę, ale w sporcie jej zdaniem nie ma przyjaciół. "Przyjaciółkami jesteśmy po przebiegnięciu mety" - powiedziała."Bywało tak w sezonach letnim czy halowym, że miałam równą, stabilną formę. Teraz też tak jest, ale na wyższym poziomie. Oby ta równowaga zakończyła się jeszcze lepszym wynikiem - 51 z kawałkiem w Glasgow" - zakończyła Baumgart-Witan.