Zredukować długi udało się dzięki działaniom oszczędnościowym oraz wsparciu sponsorów. "Wprowadzono bardzo dokładny monitoring wszystkich wydatków, a w to włączyli się m.in. dyrektor generalny Jan Ślęzak i nowa księgowa. Nie można również zapomnieć o sponsorach, którzy bardzo pomogli nam w tej trudnej sytuacji" - powiedziała Szewińska. "Zaczęliśmy oszczędzać na wszystkim. Począwszy od wydatków bieżących i kosztów administracyjnych. Najbardziej pomogły jednak wpływy środków z zewnątrz" - przyznał Ślęzak. Dopiero wyniki kontroli Ministerstwa Sportu i Turystyki, dotyczącej środków budżetowych w roku 2007, która od 1 października trwa w PZLA dokładnie wykażą, skąd wzięło się zadłużenie. "W drugiej połowie grudnia, kiedy wszystko dobiegnie końca będzie więcej wiadomo. Teraz nie wchodźmy w szczegóły" - zapowiedział Ślęzak. Prezes PZLA zapewniła, że zaległe sprawy finansowe z zawodnikami zostały uregulowane. "Nigdy nie było takiej sytuacji, byśmy nie uregulowali czegoś. Czasami to trwało trochę dłużej i to nie tylko z naszej winy. Były sytuacje, kiedy brakowało podpisów na fakturach, czy były pokreślone. Ciężko było o natychmiastowy zwrot, jeśli trener z zawodnikami w ostatniej chwili zmieniali miejsce zgrupowania" - tłumaczyła Szewińska. Finansowe perturbacje PZLA nie miały żadnego wpływu na przygotowania zawodników do najważniejszych startów w tym sezonie. "Nie było sytuacji, by zabrakło środków na wcześniej zaplanowane zgrupowania, opłacenie trenerów, lekarzy, masażystów. Każdy zawodnik kadry olimpijskiej był również zaopatrzony w niezbędne odżywki" - podkreśliła Szewińska.