Konkurencja będzie składała się z pięciu kolejek, po których trzech najlepszych zawodników będzie rywalizować o zwycięstwo w szóstej - finałowej. - Nawet jeżeli w pierwszej części konkursu padnie jakiś rekord, to będzie oczywiście uznany, lecz wygra ten, kto najdalej skoczy w ostatniej, szóstej serii. W ten sposób wynik końcowy będzie bardziej nieprzewidywalny niż w tradycyjnie rozgrywanych konkursach, a widzowie będą mieli więcej emocji - wyjaśnił dyrektor zawodów Petr Stastny. Szwedzki skoczek w dal Thobias Montler jest krytyczny i nie uważa, aby nowy format był dobry, ani szczególnie ciekawy. - Wręcz odwrotnie, ponieważ w sytuacji, gdy decyduje jeden skok, sytuacja stanie się nerwowa. Sądzę, że trzech finalistów będzie skakać bardzo ostrożnie - aby nie spalić - i w ten sposób słabo - dodał. Zbigniew Kuczyński