Finisz 35. edycji Toruń Maraton odbył się w atmosferze skandalu. Organizatorzy próbowali załagodzić sytuację i przyznali dwa pierwsze miejsca ex aequo, ale początkowo nie chciał się na to zgodzić Mazerski, który co prawda jako drugi wbiegł na metę, ale wiedział o tym, że Kosek musiał w pewnym momencie biec inną trasą. Organizatorzy zapewniali, że po popełnionym błędzie Kosek nadrobił później dystans i przebiegł pełny maratoński dystans, ale to nie przekonywało zawodnika LKS Zantyr. - To skandal, tyle mogę powiedzieć. Wbiegam pierwszy na metę, a później się okazuje, że ktoś finiszował przede mną - mówił bezpośrednio po biegu rozgoryczony Mazerski. Ostatecznie obaj stanęli na najwyższym stopniu podium, a w końcowej klasyfikacji mają identyczny wynik - 2:34.37. - Wiem, że sportowo miałem wygraną nad tym zawodnikiem, ale co zrobić - błędy się zdarzają - podkreślił Kosek. Drugie miejsce zajął Mariusz Dembowski (H+H Polska) z czasem 2:37.55, a trzecie Arkadiusz Piróg (Pisfak) - 2:41.20. Wśród kobiet najlepsza okazała się Wioletta Paduszyńska (Wierzbicki Running Project) - 2:52.04, która wyprzedziła reprezentantkę Litwy Loretę Petkeviciene (3:01.35) oraz Lidię Czarnecką (STS Skarżysko-Kam.) - 3:08.08. Paduszyńska w całej stawce biegaczy zajęła wysokie 18. miejsce. W maratonie, półmaratonie i biegach dla dzieci wzięło udział w niedzielę w Toruniu ok. 1200 osób. Tomasz Więcławski