Polacy po dwóch zupełnie różnych połowach pokonali w Bydgoszczy Węgrów, a dużą pracę dla naszego zespołu wykonał rozgrywający Kamil Łączyński. Zawodnik Anwilu Włocławek był obok Michała Sokołowskiego jednym z bohaterów piątkowego starcia. Powołania Łączyńskiego do kadry od dłuższego czasu domagali się kibice oraz duża część koszykarskiego środowiska. Mike Taylor pominął 28-letniego zawodnika przy ustalaniu składu na EuroBasket 2017, nie wymienił także nazwiska koszykarza przy pierwszej selekcji. Łączyński skorzystał jednak na konflikcie Euroligi z Międzynarodową Federacją Koszykówki. Wiele klubów nie puściło swoich zawodników na mecze kadry, bądź rozgrywało swoje spotkania w terminie eliminacji. Dotyczyło to m.in. Adama Waczyńskiego (Unicaja Malaga) oraz A.J. Slaughtera (ASVEL). Wobec braku dwóch powołanych zawodników Polski Związek Koszykówki wywalczył w FIBA możliwość dowołania w ostatniej chwili kolejnego zawodnika. Wybór padł na Łączyńskiego, który nie miał wielu okazji do treningów z drużyną. - Wszystkie zagrywki udało mi się przyswoić. Czułem się bardzo dobrze - stwierdził rozgrywający. Koszykarz w rozmowie z nami przyznał ponadto, że nie odczuwał specjalnej presji związanej ze swoim powrotem do drużyny narodowej. - Gra nadal jest pięciu na pięciu. Piłka co prawda Molten a nie Spalding, ale pozostałe rzeczy wyglądają tak samo. Nie odczuwałem tremy. To, że popełniłem straty, nie wynikało z tego powodu - stwierdził wychowanek Polonii Warszawa. 28-latek zaczął mecz od dwóch strat, ale w drugiej połowie spędził na boisku blisko 15 minut, odpowiednio regulując tempo gry zespołu. Po przerwie miał sześć asyst - tyle samo co cały zespół w pierwszej połowie - rzucił także dwa punkty. - Lubię wykorzystywać gry dwójkowe i "obsługiwać" centrów. Cieszę się, że mieliśmy wiele akcji 2+1, co nam bardzo pomogło. Nie tylko mieliśmy punkty, ale także chwilę oddechu i rzut wolny. Oby w kolejnym meczu, też tak to wyglądało - wyliczał rozgrywający. Kadra rozpoczęła zgrupowanie do meczów w Bydgoszczy oraz z Litwą w Kłajpedzie w niedzielę, ale część zawodników stawiła się dzień później. Właśnie w braku wielu wspólnych treningów Łączyński, upatrywał kłopotów kadry w starciu z Madziarami. - Do tej pory reprezentacja spotykała się w wakacje, było więc kilka dni na spokojne treningi i sparingi. Teraz jest inaczej. Kilka jednostek treningowych i od razu grasz oficjalny mecz. Troszeczkę brakowało rytmu na początku, ale potem zagraliśmy bardzo dobrą obronę i rywale nie mieli dużo miejsca na oddanie rzutu - analizował Łączyński. Koszykarze nie będą mieli wiele czasu na odpoczynek. Po godz. 9 mają już lot na Litwę, aby w hali rywala móc przeprowadzić chociaż jeden trening. - Nie analizowaliśmy jeszcze gry Litwinów, bo nastawialiśmy się na mecz z Węgrami. Litwini grając u siebie nawet trzecim składem będą bardzo mocni. To bardzo utalentowany zespół, a znajdują się w nim bardzo ambitni zawodnicy, którzy będą chcieli załapać się do drużyny na kolejne spotkania - ocenia koszykarz. Z Bydgoszczy Adam Wall