"Tu nie ma przypadku. W poprzednim sezonie zbudowaliśmy na eliminacje ME zespół, a nie zebraliśmy koszykarzy skupionych wokół jednego gwiazdora. Teraz postępowaliśmy tak samo. Obawiano się o naszą grę w ataku, a chodzi o to, żeby znaleźć w grze równowagę. Jestem dumny z drużyny. Z tego, że gracze z ławki są w stanie zastąpić tych z wyjściowego składu. W meczu z Rosją pokazaliśmy definicję zwycięskiego zespołu: każdy, kto wychodzi na parkiet dał coś od siebie" - powiedział amerykański szkoleniowiec po wygranej ze "Sborną" 82:79. Przez długi fragment drugiej kwarty niedzielnego spotkania na parkiecie przebywała rezerwowa piątka i nie zepsuło to wyniku, co zdarzało się jeszcze niedawno. "Od początku staramy się zbudować kompletny zespół. Jedne mecze dają w tej kwestii więcej, inne mniej. W niedzielę rezerwowi naprawdę nam pomogli. Mam zaufanie do każdego zawodnika i wiarę w jego umiejętności. W trakcie przygotowań staraliśmy się podbudować graczy, dawać im różne zadania, obarczać różnoraką odpowiedzialnością. Dzisiaj się nam za to odpłacili. Jestem dumny z każdego z nich, tak jak ze wszystkich współpracowników w sztabie ekipy. Zawsze stawiałem na zespół" - podkreślił. Jedną ze słabych stron w grze Polaków w drugim meczu turnieju były zbiórki. Rywale wygrali je 41:31, z czego 17:8 w ataku, wielokrotnie ponawiając rzuty po niecelnych próbach. "Rosja miała przewagę wzrostu na pozycjach 2-4. My mieliśmy ją tylko na "piątce", gdzie Marcin Gortat nie musiał rywalizować z Timofiejem Mozgowem czy Saszą Kaunem. Dlatego przegraliśmy w tym elemencie, ale potrafiliśmy skutecznie odpowiedzieć w innych" - wyjaśnił Taylor. Dwa zwycięstwa na inaugurację turnieju, pierwsze w historii wygrane z Bośnią i Hercegowiną i Rosją w meczach o punkty, to spełnienie przedturniejowych planów. Czy zespół stać na kontynuowanie dobrej passy? "Najważniejsze jest zaufanie do samego siebie, wiara, że potrafisz. Podczas przygotowań nieistotne były dla nas wyniki spotkań kontrolnych. Liczyło się to, co na mistrzostwach. Pierwsze mecze są zawsze trudne, bo towarzyszą im nerwy, niepewność "czy zdołamy wygrać". Pokonanie Bośni i Hercegowiny w spotkaniu, w którym nie pozwoliliśmy rywalom zdobyć punktów przez sześć minut czwartej kwarty, pokazało, że naprawdę potrafimy dobrze bronić. Sami graliśmy pod presją, ale wytrzymaliśmy ją. Z Rosją rozegraliśmy już "mecz kompletny", po obu stronach parkietu. Po takich wygranych rośnie wiara i samoocena zespołu" - zauważył. Poważnym sprawdzianem tej wiary będzie poniedziałkowe spotkanie z Francją. Trener Taylor uważa, że można z nią powalczyć. "To znakomita drużyna, niezwykle utalentowana atletycznie. Są oczywistym faworytem. Najważniejsze to grać swoją grę. Nie patrzeć, że naprzeciwko są Tony Parker, Boris Diaw, inni wielcy koszykarze. Mamy swój plan gry w obronie i będziemy go egzekwować. Mamy plan w ataku i będziemy go realizować. Zaprezentujemy polską koszykówkę. Zobaczymy, gdzie to nas zaprowadzi. Pracowaliśmy na to ciężko w ostatnich miesiącach" - zapowiedział. Na czym polega polska koszykówka? "Na zespołowości, aktywnej obronie, walce o zbiórki i skutecznych akcjach w ataku. Ten styl pozwolił nam wygrać kwalifikacje i pokonać dwóch rywali w tym turnieju. Francja ma znakomity zespół, ale podejmiemy wyzwanie. Nie odczuwamy presji" - zakończył Mike Taylor.