Szybkie roztrwonienie przewagi przez polskich koszykarzy w pierwszym spotkaniu mistrzostw Europy z Bośniakami było efektem bardzo dużych nerwów, które zawsze towarzyszą debiutowi w turnieju - uważa były kapitan reprezentacji Maciej Zieliński. Polska wygrała 68:64. "Biało-czerwoni" prowadzili w 24. min aż 51:34. "Nie powinniśmy roztrwonić tak wysokiej przewagi, ale biorę to na karb nerwów, presji, jaka zawsze towarzyszy pierwszemu meczowi w mistrzostwach Europy. W pierwszej kwarcie szybciej się jakoś otrząsnęliśmy z nerwów, w czwartej było gorzej. To nie była porywająca koszykówka, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Gra polskiego zespołu wygląda dobrze, a będzie jeszcze lepiej, bo wielu zawodników nie pokazało stu procent swoich możliwości i optymalnego poziomu. Wierzę, że w kolejnych meczach nie stracimy tak łatwo wysokiego prowadzenia" - powiedział Zieliński, obecnie poseł na sejm RP. Zdaniem Zielińskiego, który zdobył osiem mistrzostw Polski ze Śląskiem Wrocław, a z reprezentacją wystąpił w dwóch Eurobasketach (1991 i 1997), największy wkład w sukces miał 22-letni Mateusz Ponitka. "Mateusz był świetny. W zasadzie jako jedyny nie bał się wchodzić pod kosz, a jak nie było miejsca, to ładnie oddawał do kolegów na obwód. Trochę próbował też to robić Adam Waczyński, ale zbyt mało było takich akcji. Powinno być ich więcej, tym bardziej, że nie mieliśmy dobrej skuteczności rzutów z dystansu. Nasza gra powinna być bardziej zbilansowana w kolejnych spotkaniach" - ocenił były kapitan drużyny narodowej. Zieliński uważa też, że z meczu na mecz lepiej będzie prezentować się naturalizowany Amerykanin A.J. Slaughter. "W spotkaniu przeciw Bośni i Hercegowinie Slaughter pokazał kilka fajnych akcji. Widać, że z meczu na mecz lepiej wkomponowuje się w drużynę. Niedzielny mecz z Rosją będzie jeszcze trudniejszy niż walka z Bośnią i Hercegowiną. Rosja to zawsze Rosja, nawet jeśli teoretycznie ma słabszy skład i mniej gwiazd. Myślę, że dla obydwu ekip to będzie bardzo ważne spotkanie, trochę historyczne" - dodał. Poseł PO przyznaje, że przed telewizorem nie potrafi powstrzymać emocji i denerwuje się bardziej niż wtedy, gdy występował na parkiecie. "W meczu Polska - Rosja będę się denerwował jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Przed telewizorem w ogóle dużo krzyczę, obgryzam palce i piję dla uspokojenia wodę, ale to niezbyt pomaga, bardziej żona mnie kontroluje. Emocje są dużo większe, gdy oglądam mecz niż wówczas, gdy byłem koszykarzem i mogłem wyjść na parkiet" - dodał.