Jeszcze na niespełna trzy minuty przed końcem czwartej kwarty "Biało-Czerwoni" prowadzili 66:65, ale w decydujących akcjach więcej skuteczności i zimnej krwi zaprezentowali rywale. Slaughter był zdecydowanie najlepszym graczem całego spotkania. Do przerwy trafił wszystkie sześć rzutów za trzy punkty. 29 zdobytych punktów to jego rekord w reprezentacji, o jeden więcej niż przeciwko Włochom w eliminacjach mistrzostw świata. Trener Mike Taylor na pomeczowej konferencji określił występ Slaughtera jako fantastyczny. Popularny "Antek" trafił dwa z pięciu rzutów za dwa punkty, osiem z 11 za trzy i jeden z dwóch wolnych, miał także po cztery zbiórki, asysty i straty oraz dwa przechwyty. "Rzeczywiście, dobrze mi się dzisiaj grało, rzuty wpadały. Koledzy wykonali dobra robotę stawiając mi idealne zasłony" - przyznał. Pod nieobecność kontuzjowanego Mateusza Ponitki i niepowołanego Adama Waczyńskiego - dwóch pozostałych z trójki liderów zespołu podczas mistrzostw świata w Chinach - Slaughter niejako naturalnie wziął na siebie ciężar zdobywania punktów. "Po prostu grałem swoją grę. Jesteśmy długo razem w tym zespole i potrafimy reagować na boiskowe sytuacje" - ocenił. Jego zdaniem nieobecność Waczyńskiego i Ponitki nie była przyczyną porażki w Gliwicach. "Nie, to nie był powód porażki. Mieliśmy szansę rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść w dzisiejszym składzie. Oczywiście każdy wie, jak wielki wpływ na naszą grę mają Mateusz Ponitka i Adam Waczyński. Byłoby dobrze zagrać w pełnym składzie" - przyznał. Od kiedy reprezentację prowadzi Mike Taylor, była to jej pierwsza porażka w inauguracyjnym meczu eliminacyjnym. Najlepszy zawodnik drużyny nie robił tragedii z tej przegranej. "To tylko jeden mecz. Przeciwnik prezentował wysoki poziom. Teraz koncentrujemy się na spotkaniu z Hiszpanią. Będziemy próbować go wygrać" - zakończył dziewiąty strzelec hiszpańskiej ligi ACB. Kolejne spotkanie Polacy rozegrają w niedzielę w Saragossie z mistrzem świata Hiszpanią. Początek o 18.00.