- Gdy byłem zawodnikiem, nie przyszło mi do głowy, że kiedyś będę pracował z reprezentacją. Rozmowa z trenerem Bauermannem była jednak konkretna i nie zastanawiałem się zbyt długo. Takich propozycji się nie odrzuca. Lato po raz kolejny zapowiada się więc gorące... od emocji. Przyzwyczaiłem się podczas tylu lat gry, że długie wakacje nie są dla mnie, więc i tym razem tak będzie - powiedział Wójcik, który 25-letnią karierę zakończył przed rokiem, a w zespole narodowym rozegrał 149 meczów i zdobył 1821 pkt. Były koszykarz m.in. Śląska Wrocław, Mazowszanki Pruszków i Prokomu Trefla Sopot będzie jednym z trzech asystentów głównego szkoleniowca kadry, oprócz Krzysztofa Szablowskiego (Trefl Sopot) i Artura Gronka (Start Gdynia). Na razie Wójcik stawia pierwsze kroki w roli trenera. - Prowadzę treningi z dzieciakami, rówieśnikami moich synów. Czasami i oni biorą udział w tych zajęciach. Sprawia mi to frajdę. Na razie nie wiem, jaki będzie podział obowiązków w reprezentacji. Przypuszczam, że będę pracował z wysokimi graczami, ale wszystko zostanie ustalone po spotkaniu całego sztabu szkoleniowego. Wierzę w awans do drugiej rundy mistrzostw Europy w Słowenii. Oczywiście, że ważne będzie też, w jakich składach wystąpią nasi rywale grupowi, szczególnie Hiszpanie, Słoweńcy i Chorwaci, ale przede wszystkim musimy skupić się na własnej grze - dodał. 43-letni Wójcik, który ma w dorobku m.in. osiem złotych medali mistrzostw Polski i taki tytuł w Belgii, angażuje się też w promocję swojej dyscypliny wśród młodzieży. - Jestem ambasadorem programu Energa Basket Cup, czyli największego w Polsce turnieju w minikoszykówce dla dziewcząt i chłopców w wieku 11-13 lat. W tegorocznej edycji, już piątej, wzięło udział około 80 tysięcy uczniów z prawie sześciu tysięcy szkół. Właśnie jadę oglądać półfinały w Żyrardowie - poinformował. Najlepszy strzelec w historii polskiej ekstraklasy - 10 087 punktów - z zainteresowaniem śledzi walkę o mistrzostwo kraju. Jego faworytem jest PGE Turów Zgorzelec, mimo porażki w pierwszym spotkaniu finału ze Stelmetem Zielona Góra - Byłem na tym meczu i mimo przegranej Turowa nie zmieniam zdania - stawiam na ten zespół. Myślę, że będzie maksymalna liczba meczów, a więc siedem. O porażce w inauguracyjnym spotkaniu zadecydowała gorsza skuteczność, szczególnie z linii rzutów wolnych. Zgorzelec ma w moim przekonaniu więcej atutów: lepiej spisuje się w obronie i na tablicach. Jego przewaga to także gra zespołowa. Stelmet ma natomiast indywidualności. Na pewno rywalizacja będzie bardzo ciekawa - ocenił.