Mecz rozpoczął się od niecelnych rzutów Miladina Mutavdzicia i Adama Wójcika, a pierwsze punkty po szybkim ataku uzyskał Maciej Zieliński. Gra obu zespołów nie mogła zachwycać - dużo było niecelnych rzutów, zawodnicy popełniali sporo fauli. Szczególnie nieskutecznie grał Anwil, który pierwsze zdobycze zanotował dopiero w czwartej minucie gry po rzutach wolnych Mutavdzicia. W szóstej minucie po celnym rzucie Rosjanina Jewgienija Kisurina spod kosza goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 8:7. Po niecelnych rzutach piłka najczęściej padała łupem dobrze grającego Harolda Jamisona, który w pierwszej połowie zdominował walkę po koszami. W ósmej minucie gry Zepter prowadził 18:11. Duża w tym zasługa łotewskiego rozgrywającego Raimondasa Miglinieksa, który dobrze prowadził grę wrocławian i często otwierał kolegom drogę do kosza rywali. Ostatnie cztery punkty w pierwszej kwarcie zdobyli jednak goście i po dziesięciu minutach spotkania podopieczni trenera Andrieja Urlepa wygrywali 18:15. W pierwszych fragmentach drugiej kwarty koszykarze obu ekip jeszcze rzadziej trafiali do kosza, a czynili to głównie z linii rzutów wolnych. Gra była bardzo wyrównana, a wynik oscylował wokół remisu. Podobnie jak w innych meczach finałowych słabo i nieskutecznie grał najlepszy strzelec Anwilu - Chorwat Davor Marcelić. W 17 minucie na tablicy pojawił się remis 31:31. Dobrą zmianę w Zepterze dał Robert Kościuk. Rozgrywający wrocławian w krótkim odstępie czasu zdobył dziesięć punktów. Za trzy punkty trafił Litwin Dainius Adomaitis i gospodarze na przerwę schodzili prowadząc 42:33. W trzeciej kwarcie gracze Zeptera kontrolowali sytuację na parkiecie. Goście grali coraz bardziej nerwowo, nie trafiali do kosza nawet z czystych pozycji i często dyskutowali z sędziami. W 25 minucie meczu Zepter prowadził 55:39. W tym momencie większość koszykarzy Anwilu straciła wiarę w możliwość pokonania Zeptera. Skutecznie grał Adam Wójcik (osiem punktów w tej części gry), celnie rzucał Maciej Zieliński, a gracze zespołu przyjezdnego, poza ambitnie walczącym Wladimirem Krsticiem, wyglądali na zrezygnowanych. Na czwartą kwartę Zepter wychodził z 15-punktową przewagą. Jednak jego koszykarze grali zbyt rozluźnieni i goście szybko odrobili osiem punktów. W tym momencie trener Zeptera Andriej Urlep poprosił o czas. Przerwa przyniosła zamierzony efekt - gospodarze uspokoili grę i odzyskali 10-punktowe prowadzenie. Anwil nie rezygnował jednak z walki i kibice szczelnie wypełniający wrocławską halę oglądali emocjonujący mecz. Kilka punktów z rzędu zdobył Tomasz Jankowski, ale Zepter, głównie za sprawą macieja Zielińskiego, utrzymywał bezpieczny dystans. Dwie minuty przed końcem gry wrocławianie prowadzili 85:74 i publiczność rozpoczęła fetowanie szesnastego w historii tytułu mistrza Polski. Końcowe fragmenty gry odbywały się już w atmosferze świętowania sukcesu miejscowego zespołu. Koszykarze obu drużyn nie przywiązywali wagi do obrony. Włocławianie próbowali rzucać za trzy punkty, ale czynili to przeważnie nieskutecznie. Ostatecznie Zepter Idea Śląsk Wrocław wygrał z Anwilem 92:76 i po raz czwarty z rzędu zdobył mistrzostwo Polski w koszykówce mężczyzn.