Fazę grupową turnieju organizowanego przez Polskę przed 18 laty biało-czerwone rozpoczęły w Poznaniu od porażki z broniącą tytułu Litwą 72:79. Po zwycięstwie nad Jugosławią 81:74 przyszła przegrana z Czechami 75:78 po dogrywce. Potem już tylko wygrywały: z Bośnią i Hercegowiną 75:53 oraz Włochami 80:71, co dało im drugie miejsce w grupie B i awans do fazy finałowej rozgrywanej w Katowicach. "Pierwsze trzy mecze - dwie porażki, a potem już same zwycięstwa. Tak sobie myślę: jak mało drużyn podniosłoby się po takich przegranych, w klimacie wtedy bardzo niesprzyjającym" - wspomina zawodniczka nosząca wówczas po mężu nazwisko Trześniewska. Po przeprowadzce do katowickiego Spodka drużyna trenera Tomasza Herkta i Andrzeja Nowakowskiego pokonała w ćwierćfinale Chorwację 72:51, zapewniając sobie historyczny awans do igrzysk olimpijskich w Sydney (2000). Potem już poszła za ciosem - zwyciężyła po zaciętych meczach w półfinale Rosję 66:61 i w finale Francję 59:56. Wywalczyła jedyny złoty medal dla polskiej koszykówki w mistrzowskiej seniorskiej imprezie. "Było to tak ważne wydarzenie w moim życiu, jego siła do dziś jest tak potężna, że przez te 18 lat cały czas daje mi energię do pracy. To mistrzostwo potwierdza, jak dużo można osiągnąć, jakie milowe kroki wykonać, zorganizowaną pracą i zaangażowaniem zawodniczek i otaczającego ich sztabu. Zdaję sobie przy tym sprawę, jak ważny jest czynnik szczęścia" - oceniła koszykarka pierwszej piątki zespołu złotych medalistek. Nowak-Trześniewska była drugą zawodniczką drużyny pod względem liczby zdobytych punktów (średnio 13,4) i zbiórek (9,4). Niekwestionowaną liderką była wybrana MVP turnieju najlepsza strzelczyni imprezy, mierząca 218 cm Małgorzata Dydek (19,3 pkt i 9,4 zb.). "To właśnie było nasze szczęście. Zawsze podkreślam, że miałam przyjemność gry z kimś niebywałym - 'Margo' Dydek. Taka osoba nie zdarza się często. Po niej nikt taki w reprezentacji już się nie pojawił. Kadrę tworzyła wtedy cała grupa bardzo zdolnych, utalentowanych dziewczyn, ale nie najmłodszych, bo miałyśmy po 25-29 lat, gdy sięgałyśmy po mistrzostwo Europy" - podkreśliła Nowak. Urodziła się 2 września 1972 r. w Jeleniej Górze i tam zaczynała karierę w szkolnym KS "Wichoś", nazwanym tak dla upamiętnienia wybitnego koszykarza Janusza Wichowskiego, który także w tym mieście stawiał swoje pierwsze sportowe kroki. Mierząca 190 cm zawodniczka już jako 17-latka zadebiutowała w ekstraklasie w zespole ROW Rybnik (1989/90). Od następnego sezonu reprezentowała barwy Włókniarza Pabianice (1990-1994), potem ŁKS Łódź (1994-1998), Polfy Pabianice (1999-2005), CCC Polkowice (2005/06) i Wisły Kraków (2006/07). Uważana była za jedną z najsprawniejszych i najbardziej zaradnych pod koszem środkowych. Zdobyła pięć razy mistrzostwo (po dwa z Włókniarzem i ŁKS, raz z Wisłą) i siedmiokrotnie srebrny medal MP. W historii polskiej koszykówki zapisała się też tym, że w latach 1991-98 wystąpiła w ośmiu ligowych finałach z rzędu. W rozgrywkach ekstraklasy zdobyła w sumie 9216 pkt w 568 meczach, co daje jej drugie miejsce w tabeli wszech czasów - za Elżbietą Grześczyk - 10851. W klubowych rozgrywkach międzynarodowych awansowała z ŁKS do półfinału Pucharu Ronchetti (1998). W reprezentacji Polski w latach 1991-2005 wystąpiła w 169 spotkaniach, zdobywając 1697 punktów. Poza ME 1999 (1. miejsce) i igrzyskami w Sydney (8.) grała także w mistrzostwach świata 1994 (13.) oraz jeszcze trzy razy w czempionacie Starego Kontynentu (1993 - 5., 2003 - 4., 2005 - 7.). Po zakończeniu kariery pracowała przez pewien czas w łódzkim ośrodku TVP, ale wróciła do koszykówki i swojego powołania - nauczania młodzieży w szkołach (m.in. w łódzkiej placówce Marcina Gortata) i prowadzenia zajęć w sekcjach klubowych (Widzew, ŁKS). W latach 1996-2011 była zamężna z Mirosławem Trześniewskim, swoim pierwszym trenerem w Szkole Podstawowej nr 8 w Jeleniej Górze, a potem szkoleniowcem klubowym. Po rozwodzie powróciła do nazwiska Nowak. 7 września 2014 r. Elżbieta Nowak, wraz z koleżanką ze złotej reprezentacji Sylwią Wlaźlak, została włączona do Alei Koszykarskich Gwiazd w Polanicy Zdroju. "Traktuję to wyróżnienie jako wyraz sympatii i uznania dla całej drużyny. Bo koszykówka to gra zespołowa, a na sukces składa się praca nie tylko 12 zawodniczek, ale całego sztabu szkoleniowego, także wsparcie ze strony naszych rodzin. Pojedyncze nagrody zawsze traktuję jako uhonorowanie szerszego, bardzo licznego grona" - mówiła wówczas. Dziś jest główną trenerką pierwszoligowego ŁKS SMS Łódź. Wychowuje dwoje dzieci: 9-letnią Jagodę i 16-letniego Filipa, który rozpoczął właśnie koszykarskie treningi i naukę w szkole średniej Florida PREP Academy w Stanach Zjednoczonych.