Przejeżdżając przez Wrocław trudno zorientować się, że w mieście odbywają się mistrzostwa. - Na pewno impreza jest mało rozreklamowana. Plakaty zauważyłem jedynie na kilku przystankach - opowiada Wojtek, kibic mieszkający we Wrocławiu. W mieście można spotkać głównie postery z Marcinem Gortatem, ale to wynik umowy środkowego Orlando Magic z "Gazetą Wyborczą", a nie efekt promocji EuroBasketu przez władze miejskie, czy Polski Związek Koszykówki. Miejscowi fani narzekają ponadto na komunikację miejską. - Środki komunikacji miejskiej są zatłoczone, na początku mistrzostwo zabrakło dodatkowych autobusów i tramwajów. Dopiero we wtorek uruchomiono dodatkowe tramwaje linii "R" - relacjonuje nasz rozmówca. Część zmotoryzowanych kierowców zwraca również uwagę na korki w okolicach Hali Stulecia przed i po meczach "Biało-czerwonych", ale mając na uwadze fakt, że obiekt pomieści 7000 widzów, a spora grupa gromadzi się także w pobliskiej strefie kibica, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Skoro o strefie dla kibiców mowa. Trudno się przyczepić do wykonania. Jest okazały telebim, ławki, parasolki i piwo lane strumieniami, ale...próżno szukać precyzyjnych tablic informacyjnych, które pokierowałyby fanów w stronę przygotowanej dla nich strefy. Tablic takich nie udało nam się odszukać zarówno na trasie do Hali Stulecia, jak i w jej najbliższej okolicy. Dobrze oznakowany jest natomiast dojazd do samego obiektu, w którym swoje mecze rozgrywają Polacy. Na szczęście mimo niedociągnięć organizacyjnych nie zawodzą kibice. Ci codziennie do ostatniego miejsca wypełniają halę podczas spotkań polskiej reprezentacji, a gorącym i niesamowicie głośnym dopingiem dodają skrzydeł "Biało-czerwonym", raz jeszcze dowodząc, że fanów mamy na mistrzowskim poziomie. Dariusz Jaroń, Wrocław