Krakowianki, które przed tygodniem w słabym stylu uległy przed własną publicznością drużynie z Valenciennes, tym razem pokonały w Sopronie dotychczasowego lidera grupy A miejscowy MKB-Euroleasing 68:67. Jeszcze na sześć minut przed końcem zespół spod Wawelu przegrywał różnicą 8 punktów. Wówczas kluczowe okazało się wejście Natalii Trafimowej - zawodniczki, która w poprzednich trzech meczach Euroligi zdobyła łącznie 16 punktów i po meczu z Valenciennes została zganiona przez szkoleniowca. - Powiedziałem jej, że teraz nie ma już wyjścia, musi skupić się na rzucie i albo przegramy ten mecz wyraźnie, albo wrócimy do gry - wyjaśnił trener Wisły. - Stało się to drugie i dzięki dwóm celnym rzutom za trzy Białorusinki udało nam się szybko odrobić straty. Końcówka była niesłychanie dramatyczna, ale wówczas ciężar gry wzięła na siebie Shannon Johnson. Złota medalistka olimpijska oddała celny rzut z gry na 18 sekund przed końcem, a później - po stracie Węgierek - wykonywała rzuty wolne. - Pierwszy trafiła, a drugi nie i wówczas sędziowie odgwizdali jej bardzo kontrowersyjne przewinienie - powiedział Koniecki To dało rywalkom szansę na 2,5 s przed końcem. Ivana Matovic trafiła dwa rzuty wolne, zmniejszając stratę ekipy z Sopronu do jednego punktu. - Wówczas mało brakowało, by znów stracilibyśmy piłkę, bo Trafimowa zamiast ją trzymać próbowała wykonać jeszcze jedno podanie i piłka wypadła na aut, ale na szczęście piłkę dotknęła jedna z Węgierek - stwierdził szkoleniowiec. - Następne wybicie piłki z boku dało już nam zwycięstwo. Koniecki był bardzo zadowolony z gry w obronie swoich podopiecznych, które wymusiły na rywalkach 19 strat i miały 12 przechwytów. - Zagraliśmy z dużą determinacją i rywalki nie mogły sobie z tym poradzić - wyjaśnił. Dobry występ w defensywie pozwolił krakowiankom wygrać po raz pierwszy na wyjeździe w meczu Euroligi, mimo słabszej skuteczności z gry (39 proc. - 42 proc.) i tylko minimalnie wygranej rywalizacji na tablicach (34-33) 18 punktów dla Wisły zdobyła Johnson, a 17 "oczek" dodała Tangela Smith. - Amerykanki zatruły się, a Shannon nawet wymiotowała rano przed meczem - powiedział Koniecki. - Johnson musiała jednak grać całe spotkanie, bo na Węgry nie pojechała kontuzjowana Jelena Skerovic. Wiślaczki dzięki wygranej mają bilans 2-2 w rozgrywkach pucharowych, a za tydzień czeka jej mecz z - przynajmniej teoretycznie - najsłabszym zespołem grupy Bałtijskają Zwiezdą St. Petersburg (bilans 0-4). - Nie można lekceważyć rywalek, bo jak pokazał mecz w Sopronie, jeśli się bardzo chce, można pokonać wyżej notowany zespół - tłumaczy trener "Białej Gwiazdy". - Tak więc, to nie będzie "spacerek".