Polak jest jedynym zawodnikiem Lokomotiwu, który nie opuścił żadnego ligowego meczu rosyjskiej superligi w obecnym sezonie. W meczach superligi Szewczyk zdobywa średnio 12,6 pkt i ma 6,2 zbiórki, a w spotkaniach pucharowych (Eurochallenge Cup) ma jeszcze lepsze statystyki: 15,7 pkt i 7,7 zbiórek. - Czuję się dobrze i w Rostowie i w drużynie. Na klub, ludzi, kibiców, Rostów złego słowa nie powiem. Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś odmówił pomocy, gdy jej potrzebowałem. Rosja to co innego, to inny temat, ale chyba nic już mnie tu nie zdziwi, tym bardziej, że podchodzę do tego co się dzieje w tym kraju z dużą rezerwą - powiedział Szymon Szewczyk, który w Rostowie gra drugi sezon. - Po tym jak spałem w hotelach wyglądających tak jak obiekty w PRL-u dwadzieścia czy więcej lat temu, na pewno o gorszych standardach od akademików w Polsce kilkanaście lat temu, grałem w zimnych halach, nic nie ma prawa mnie zdziwić w Rosji. Dodam, że kwaterowano nas w meczach wyjazdowych w najlepszych hotelach w tych miastach. Osobny temat to przeloty. Latamy wyłącznie Tupolewami i Iłami mającymi ładnych parę latek. Jeden był tak mały, że my, koszykarze z centymetrami, ledwo się w nim zmieściliśmy - dodał Szewczyk, który przyjeżdżał do Rosji bez znajomości języka, a obecnie bez problemu może się porozumieć po rosyjsku nie tylko w klubie, ale i przy załatwianiu codziennych spraw. - Z czytaniem jest trochę gorzej, przez alfabet, ale powoli i to się udaje - pochwalił się polski zawodnik. Zdaniem polskiego środkowego liga rosyjska jest ciekawa, mocna, a momentami .... dziwna. - CSKA Moskwa wygrywa wszystko i wiadomo, że jest trochę poza zasięgiem innych, chociaż kibice przychodzą właśnie najchętniej na mecze z CSKA. My gramy w nowej-starej hali przerobionej z lodowiska, która może pomieścić nawet 4 tysiące ludzi. Na mecze przychodzi półtora tysiąca, w porywach do dwóch i pół, a właśnie tylko na CSKA był komplet. Z drugiej strony liga jest wyrównana i trochę dziwna, bo każdy może wygrać z każdym i tak się dzieje. Oczywiście są silne ekipy Chimki Moskwa czy Dynamo, ale i te zespoły przegrywają z niżej notowanymi drużynami - powiedział Szewczyk. Reprezentant Polski przyzwyczaił się nawet do niskich temperatur panujących w Rosji, a przede wszystkim różnic temperatur, klimatu, wielkich odległości. - Najważniejsze jest to, żeby wiedzieć dokąd się leci. Była taka sytuacja, że w ciągu kilkudziesięciu godzin przenieśliśmy się w trzy strefy klimatycznie - na Uralu było minus pięć, w Moskwie minus dwadzieścia, a jak wróciliśmy do Rostowa termometr pokazywał plus pięć. Zresztą Rostów jest najcieplejszym miastem rosyjskiej superligi. Teraz jest w Rostowie kilka stopni powyżej zera, ale w ubiegłym tygodniu mieliśmy wiosnę - plus piętnaście stopni. Mrozy, takie minus 35 czy minus 30, odczuwam bardzo dotkliwie - tak było w Nowosybirsku, czy pięć dni temu w Surgucie. Naprawdę zatyka, chociaż bardzo krótko jesteśmy na powietrzu, tyle co przejście z lotniska do autokaru czy hotelu - dodał Szewczyk, któremu kontrakt z Lokomotiwem wygasa po zakończeniu sezonu. Szewczyk spędza czas wolny - którego ma mało - z rodziną, Polakami, którzy pracują w Rostowie i są fanami koszykówki. Jest w kontakcie z Maćkiem Lampe grającym w Chimki Moskwa. - Dzwonimy [z Maćkiem Lampe - PAP] do siebie od czasu do czasu. Ostatni raz rozmawialiśmy, kiedy był tuż po zabiegu artroskopii kolana. Oczywiście koszykówka - liga rosyjska, reprezentacja Polski, mistrzostwa Europy w Polsce to tematy numer jeden. To chyba normalne w naszym, koszykarskim środowisku - dodał Szymon Szewczyk.