Vanessa Bryant nie odpuszcza. Kobieta już jakiś czas temu oznajmiła publicznie, że chce opublikować nazwiska funkcjonariuszy, którzy zrobili zdjęcia miejsca katastrofy helikoptera. Fotografie wyciekły bowiem do internetu. Wdowa chciała dodatkowo odszkodowania za postępowanie zastępców szeryfa hrabstwa Los Angeles. Przyznała, że ich zachowanie jest niewybaczalne. "Szeryf nie chce, aby dane policjantów, którzy naruszyli prywatność ofiar katastrofy, zostały upublicznione. Ci policjanci powinni odpowiadać przed sądem, jak każdy inny człowiek, wobec podobnych zarzutów" - napisała wówczas kobieta. Vanessa Bryant kontra funkcjonariusze Teraz okazuje się, że Bryant otrzymała sądową zgodę na publikację nazwisk funkcjonariuszy. W ten sposób do sieci trafiły pisma procesowe ze szczegółami pracy policji. Dzięki informacjom zawartym w dokumentach można poznać historię przedostania się zdjęć do sieci. Mężczyzna miał pokazać zdjęcia w lokalnym barze w Kalifornii. Następnie pracownik baru podał informację jednemu z klientów, który zdecydował się złożyć skargę w biurze szeryfa. Zdjęcia zostały też pokazane członkom rodziny jednego z funkcjonariuszy oraz kolegom innego z mężczyzn pracującego nad sprawą. Szef wydziału Alex Villanueva miał pójść na ustępstwo z szeryfami, każąc im usunąć zdjęcia w zamian za niepociągnięcie ich do odpowiedzialności za swoje czyny. Do tragicznej w skutkach katastrofy helikoptera doszło w styczniu 2020 roku. Wszyscy pasażerowie odnieśli śmierć na miejscu, a wśród nich był między innymi słynny koszykarz Kobe Bryant oraz jego córka Gianna. A