- Myślę, że wszyscy - 6 tysięcy ludzi w Hali Ludowej i telewidzowie - byli zadowoleni z możliwości obejrzenia dobrego meczu. Emocje były w nim do ostatniej minuty - powiedział prezes rady nadzorczej wrocławskiego klubu Maciejowi Sasowi z RMF FM. Minuty, która - dodajmy - trwała bardzo długo i były chyba jedną z najdłuższych w historii całych rozgrywek. - To są takie szachy i trzeba się z tym liczyć, ale cieszymy się ogromnie, że wszystko skończyło się dobrze - wyjaśnił Schetyna. W drużynie prowadzonej przez Muli Katzurina bardzo dobrze spisał się Amerykanin Ryan Randle, zdobywając 11 punktów. - Wierzyliśmy w tego gracza. Miał świetne lata na Uniwersytecie Maryland, grał tam w finale NCAA - tłumaczył prezes. - Wiedzieliśmy, że musi minąć trochę czasu i w końcu nadejdzie jego mecz. To stało się właśnie dzisiaj. Zagrał świetnie w ataku i świetnie w obronie - zatrzymał Pekera. Kiedy nie szlo, utrzymywał nas w grze swoimi rzutami i ogromnie nam pomógł. Schetyna jest jednak wciąż bardzo ostrożny w ocenianiu szans swojego zespołu na awans do II rundy rozgrywek. - Teraz jedziemy do Treviso. Każdy mecz ma swoją historię i będziemy walczyć o kolejne dwa punkty.